niedziela, 14 października 2012

Banki stracą pół miliona zł dziennie

Wielokrotnie zastanawiałem się, dlaczego banki z takim oporem wdrażają przelewy natychmiastowe. Krajowa Izba Rozliczeniowa system do obsługi tego rozwiązania uruchomiła już kilka miesięcy temu ale na razie przystąpiły do niego tylko cztery instytucje: BRE, Śląski, Meritum i Millennium. Z tego co wiem w tym roku grono to powiększy się o jeszcze dwa podmioty – BZ WBK i Alior.
Oficjalne zwłokę we wprowadzaniu nowej usługi banki argumentują brakiem czasu i budżetu na przystosowanie do niej swojego oprogramowania. Niedawno pisałem, że prywatna spółka Blue Media uruchamia konkurencyjny dla KIR-u system Blue Cash. Jej szansą na wygranie konkurencji z izbą jest właśnie fakt, że nie wymaga od banków tak wielu działań przygotowawczych.
Wydaje mi się, że jest jeszcze jedna przyczyna wzbraniania się przed szybkimi przelewami. W ubiegłym tygodniu byłem w Krakowie na międzynarodowej konferencji europejskich izb rozliczeniowych. Miałem okazję rozmawiać z ekspertami z naszego kraju i z zagranicy. I wyłonił mi się obraz polskich banków, które wcale nie chcą mieć szybkich przelewów, bo stracą na tym pieniądze, i to całkiem niemałe. Dlaczego?
Nie jest tajemnicą, że dziś bankowcy zarabiają na przetrzymywaniu środków swoich klientów. Jeżeli ktoś zleci przelew jednego dnia wieczorem, środki od razu znikają z jego konta, ale do nadawcy wychodzą dopiero następnego dnia po godz. 11. Tak działa tradycyjny system Elixir. Przez te kilkanaście godzin bank może kasą obracać i zarabiać na tym niezłe pieniądze. Mówi się, że nawet pół miliona złotych na dobę. Niezły zysk, co nie?
Nie dziwi więc opór przed wprowadzaniem nowej usługi. Pozostaje mieć nadzieję, że konkurencja wymusi na instytucjach udostępnienie szybkich przelewów, bo te w wielu sytuacjach po prostu się przydają. W Wielkiej Brytanii, gdzie przelewy natychmiastowe wystartowały kilka lat temu, już kilkanaście procent operacji wykonywanych przez klientów indywidualnych to transakcje ekspresowe.

Brak komentarzy: