Pekao najwyraźniej pozazdrościł PKO
BP pomysłu na odmłodzenie swojej klienteli bo od niedawna ma ofertę
konkurencyjną do Konta Dziecka, dotąd jedynego rachunku,
przeznaczonego dla dzieci w wieku poniżej 13 lat. Konto Dziecka
to rozwinięcie idei szkolnych kas oszczędności, które są domeną
PKO od lat. Niedawno bank zdecydował się rewitalizować kasy a
później wprowadził ofertę dla najmłodszych klientów. Teraz ma
ona konkurencję w postaci rachunku oszczędnościowego Mój Skarb,
oferowanego przez Pekao.
Mój Skarb to konto oszczędnościowe,
które można założyć dziecku tuż po jego narodzeniu. Rodzice czy
dziadkowie mogą nań wpłacać pieniężne prezenty dla swojego
potomka a ten może zastąpić świnkę-skarbonkę rachunkiem
bankowym, odkładać na nim kieszonkowe i tym samym uczyć się
oszczędzania od najmłodszych lat.
Niestety, w porównaniu do Konta
Dziecka Mój Skarb wypada dość słabo. Przede wszystkim nie jest
wzbogacony o serwis transakcyjny, który jest największą zaletą
propozycji PKO. Za jego pomocą dziecko może dzielić swoje
pieniądze na różne „kupki”, definiując samodzielnie cele
oszczędzania, przelewać pieniądze między nimi i uczyć się
bankowości internetowej. Ponadto warunki finansowe oferty Pekao
znacznie odbiegają od propozycji PKO. Wprawdzie w jednym i drugim
banku rachunek można założyć za darmo a jego prowadzenie nic nie
kosztuje ale już oprocentowanie oszczędności w PKO jest znacznie
atrakcyjniejsze. Gdy saldo Konta Dziecka nie przekracza 2,5 tys.
zł, bank dolicza do niego 4,5 proc. w skali roku. Na rynku ciężko
znaleźć rachunek oszczędnościowy z porównywalnymi odsetkami. Po
przekroczeniu tego salda bank płaci 2 proc. Natomiast w Pekao
oprocentowanie wynosi 2 proc. niezależnie od wielkości
zgromadzonych środków.
Na razie trudno rozsądzić, czy oba
banki pozostaną odosobnione w walce o najmłodszego klienta na
rynku, czy też ich działania w tym zakresie wyznaczą początek
nowego trendu w polskiej bankowości. Wiadomo jednak, że zaostrza
się konkurencja między dwoma największymi bankami na rynku. Pekao
i PKO od dawna walczą o palmę pierwszeństwa w zakresie wielkości
aktywów, liczby klientów czy wysokości kredytów. Ostatnio jednak
ta rywalizacja nabrała nowego kształtu, przy czym wygląda na to,
że PKO jest za każdym razem o krok przed adwersarzem. Tak było w
przypadku wprowadzenia na rynek aplikacji płatniczej (IKO
wyprzedziło o kilka miesięcy PeoPay), czy akwizycji (PKO przejmuje
właśnie Nordea Bank a Pekao ma ochotę zrobić to samo z BGŻ).
Teraz podobnie jest w przypadku oferty dla najmłodszych dzieci.
Ciekawe, jaki będzie następny etap tej rywalizacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz