Ostatnio głośno jest o
koncepcji na płatności mobilne, jaką zaproponowała firma Masspay.
Promowano ją na przykład podczas Mobile World Congress, który
parę dni temu zakończył się w Barcelonie. O co chodzi pisałem
kilka miesięcy temu tutaj:
W skrócie polega to na
tym, że każdy akceptant, czyli np. sklep lub zakład usługowy,
posiada unikalny numer telefonu. Aby dokonać płatności za zakupy w
danym punkcie, klient zobowiązany jest zadzwonić na podany numer.
Połączenie nic nie kosztuje, ponieważ jest odrzucane. Chwilę
później klient otrzymuje jednak na swój aparat wiadomość z kwotą
oraz miejscem transakcji. Po potwierdzeniu płatność dochodzi do
skutku.
Rozwiązanie to, oprócz
wielu zalet, ma oczywiście swoje wady. Po pierwsze wymaga akwizycji
wielu punktów handlowych, które chciałyby akceptować płatności
w ten sposób. Po drugie pomysł działa na zasadzie elektronicznej
portmonetki. W związku z tym by za jej pomocą płacić trzeba
najpierw zarejestrować się w systemie a później zasilić
systemowe konto odpowiednią kwotą. I jeszcze ryzyko błędu.
Załóżmy, że klient, który chce dokonać płatności w sklepie x,
pomyli numer telefonu, na który wykona połączenie. Jeżeli ów
pomylony numer będzie należeć do innego akceptanta funkcjonującego
w systemie Masspay a w tym samym czasie ktoś zupełnie inny będzie
próbować dokonać płatności, klient zapłaci za nieswoje zakupy.
Ale problem z mobilnymi
transakcjami Masspay tkwi jeszcze gdzie indziej. Okazuje się, że
podobne rozwiązanie już od ponad roku działa w Łodzi. Firma
Unibank wdrożyła go do płatności za bilety komunikacji miejskiej
i złożyła wniosek do Urzędu Patentowego. Z tego co wiem patentu
ostatecznie nie otrzymała, ale nie chodzi mi o prawa do pomysłu.
Bardziej o to, że choć rozwiązanie funkcjonuje od dawna, nie
odniosło rynkowego sukcesu. Czy tak samo będzie z systemem Masspay?
Kluczowa będzie na pewno
determinacja właściciela przedsięwzięcia do rozszerzenia sieci
akceptacji oraz promocji wśród klientów indywidualnych. Nie bez
znaczenia będzie zapewne konkurencja ze strony podobnych rozwiązań,
jak np. IKO, które wdrażane jest przez PKO BP.
Na razie oba pomysły,
pod względem funkcjonalności, nie mają szans na konkurowanie z
płatnościami zbliżeniowymi, promowanymi przez Visę i MasterCarda.
Ci, którzy twierdzą, że płatność w systemie Masspay czy IKO
trwa równie krótko i jest równie łatwa, co płatność zbliżeniowa, albo nie wiedzą
co mówią, albo zaklinają rzeczywistość. Według mnie jedyną
szansą dla rozwiązań takich jak Masspay czy IKO jest próba
wykorzystania przez nie funkcjonalności NFC, na które przecież
organizacje płatnicze nie mają monopolu. Gdyby to się udało,
lokalne koncepcje mogą stanowić rzeczywistą konkurencję dla Visy
i MasterCarda. Wtedy zaleta tych niekonwencjonalnych rozwiązań,
czyli o wiele niższe koszty transakcji, może stać się znaczącą
przewagą. Dla płatności krajowych Visa i MasterCard staną się
wówczas zbędne. Przydawać się będą jedynie podczas wyjazdów za
granicę. Pytanie jak długo.
3 komentarze:
Rozwiązanie Masspay to kolejny system płatności mobilnych, który będzie próbował swoich sił na polskim rynku. Dotychczas rozwiązaniom tego typu nie udało się zdobyć szerokiej popularności - najprawdopodobniej ze względu na ograniczoną sieć akceptacji i nieufność użytkowników wobec stojących za nimi, zazwyczaj niedużych firm. Płatności mobilne w takim modelu pozostają rozwiązaniem niszowym, które nie doprowadzi do istotnych zmian na całym rynku. Cel projektu IKO prowadzonego przez PKO Bank Polski jest tymczasem dużo bardziej ambitny – chodzi nam o zbudowanie nowego lokalnego standardu płatniczego. Szeroka baza akceptantów w portfelu spółki eService, największa w Polsce sieć bankomatów własnych, wielomilionowa rzesza klientów oraz zaufanie, jakim cieszy się PKO Bank Polski, to podstawowe atuty, które pozwalają wierzyć, że to właśnie IKO zwycięży jako standard na coraz bardziej konkurencyjnym rynku płatności mobilnych.
Ekspert PKO Banku Polskiego
Prześlij komentarz