Nowa odsłona mBanku jest chyba
najbardziej wyczekiwaną premierą w polskiej bankowości. Na
marcowej konferencji prezes BRE – Cezary Stypułkowski,
zapowiedział, że chce, aby nowy mBank stał się najnowocześniejszym
bankiem detalicznym nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Dzięki
integracji z mediami społecznościowymi, płatnościom mobilnym,
usługom opartym o geolokalizację i przyjaznemu systemowi
transakcyjnemu, ma stanowić niedościgniony wzorzec dla konkurencji.
Tak jak 10 lat temu pierwszy mBank. Prezes Stypułkowski zapowiedział
wówczas, że przed Bożym Narodzeniem nowy mBank zostanie
udostępniony klientom.
Od tego czasu dużo się jednak
zmieniło. Po pierwsze Alior uruchomił Synca, który stanowić
będzie najpoważniejszą konkurencję dla mBanku. Najwyraźniej
managerowie Aliora spieszyli się, by za wszelką cenę wyprzedzić i
wypracować przewagę nad nowym mBankiem, nim ujrzy on światło
dzienne. Niestety, nie da się ukryć, że pośpiech ten widać w
sposobie wprowadzenia na rynek i funkcjonowaniu Alior Synca. Mnóstwo,
opisywanych w prasie i sieci, niedoróbek sprawia wrażenie, że Sync
powstawał na kolanie.
Wszystko wskazuje na to, że BRE chce
uniknąć tego błędu. Kilka dni temu Cezary Kocik, nowy członek
zarządu BRE odpowiedzialny za część detaliczną, nieśmiało
przyznał w rozmowie ze mną, że grudniowego terminu uruchomienia
nowego mBanku najprawdopodobniej nie uda się dotrzymać.
Przedstawiciel BRE za nic w świecie nie chciał przyznać jednak, że
to efekt słabego wejścia Synca. Według mnie jednak to, że Sync
nie zachwycił, uspokoiło nieco kierownictwo BRE. Za pewne doszło
do wniosku, że Synca nie ma co się bać. Problemy Aliora na pewno
też dały do myślenia BRE, by dokładnie przetestować rozwiązania,
jakie mają zostać uruchomione. Kocik sam zresztą mówił mi, że
funkcjonalności w nowej odsłonie mBanku będzie mniej, niż
pierwotnie planowano, właśnie po to, by nie sparzyć się jakimś
niewypałem.
Nowy mBank nie będzie więc na
początku oferował usług w oparciu o geolokalizację. Chodzi np. o
informowanie klientów przechodzących obok jakiegoś sklepu, że
właśnie czeka na nich tu jakaś promocja albo prezent. Nie będzie
też płatności mobilnych. Będzie natomiast wszystko to, co dziś
klienci mają w starym mBanku, tylko trochę w ładniejszym
opakowaniu. Będzie także system do zarządzania domowym budżetem,
integracja książki odbiorców przelewów z kontaktami na Facebooku,
a także przelewy na konto znajomych z tego portalu. Generalnie więc,
żadna rewolucja, wszystko to już znamy. Ale kierownictwo BRE
zapewnia, że rewolucją nie będą nowe rozwiązania, tylko to, jak
sprawnie będą działać i jak wygodnie będzie się z nich
korzystać. Natomiast realnym terminem uruchomienia nowego mBanku ma
być koniec pierwszego kwartału przyszłego roku.
Tymczasem na rynku pojawiły się pogłoski, że BRE może mieć problem z zapewnieniem finansowania
inwestycji pod tytułem nowy mBank. Cezary Kocik stwierdził jednak,
że dla BRE to przedsięwzięcie priorytetowe, kasa jest zarezerwowana i nie
ma takiej możliwości, aby jej zbrakło. Zobaczymy. Braki
w funduszach na pewno uda się zauważyć w ostatecznym kształcie
nowego mBanku. Cała rozmowa z Cezarym Kocikiem i Jarosławem
Mastalerzem, odpowiedzialnym w BRE za informatykę, wkrótce w
Dzienniku Gazecie Prawnej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz