niedziela, 22 lipca 2012

Nowy mBank ruszy z opóźnieniem


Nowa odsłona mBanku jest chyba najbardziej wyczekiwaną premierą w polskiej bankowości. Na marcowej konferencji prezes BRE – Cezary Stypułkowski, zapowiedział, że chce, aby nowy mBank stał się najnowocześniejszym bankiem detalicznym nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Dzięki integracji z mediami społecznościowymi, płatnościom mobilnym, usługom opartym o geolokalizację i przyjaznemu systemowi transakcyjnemu, ma stanowić niedościgniony wzorzec dla konkurencji. Tak jak 10 lat temu pierwszy mBank. Prezes Stypułkowski zapowiedział wówczas, że przed Bożym Narodzeniem nowy mBank zostanie udostępniony klientom.
Od tego czasu dużo się jednak zmieniło. Po pierwsze Alior uruchomił Synca, który stanowić będzie najpoważniejszą konkurencję dla mBanku. Najwyraźniej managerowie Aliora spieszyli się, by za wszelką cenę wyprzedzić i wypracować przewagę nad nowym mBankiem, nim ujrzy on światło dzienne. Niestety, nie da się ukryć, że pośpiech ten widać w sposobie wprowadzenia na rynek i funkcjonowaniu Alior Synca. Mnóstwo, opisywanych w prasie i sieci, niedoróbek sprawia wrażenie, że Sync powstawał na kolanie.
Wszystko wskazuje na to, że BRE chce uniknąć tego błędu. Kilka dni temu Cezary Kocik, nowy członek zarządu BRE odpowiedzialny za część detaliczną, nieśmiało przyznał w rozmowie ze mną, że grudniowego terminu uruchomienia nowego mBanku najprawdopodobniej nie uda się dotrzymać. Przedstawiciel BRE za nic w świecie nie chciał przyznać jednak, że to efekt słabego wejścia Synca. Według mnie jednak to, że Sync nie zachwycił, uspokoiło nieco kierownictwo BRE. Za pewne doszło do wniosku, że Synca nie ma co się bać. Problemy Aliora na pewno też dały do myślenia BRE, by dokładnie przetestować rozwiązania, jakie mają zostać uruchomione. Kocik sam zresztą mówił mi, że funkcjonalności w nowej odsłonie mBanku będzie mniej, niż pierwotnie planowano, właśnie po to, by nie sparzyć się jakimś niewypałem.
Nowy mBank nie będzie więc na początku oferował usług w oparciu o geolokalizację. Chodzi np. o informowanie klientów przechodzących obok jakiegoś sklepu, że właśnie czeka na nich tu jakaś promocja albo prezent. Nie będzie też płatności mobilnych. Będzie natomiast wszystko to, co dziś klienci mają w starym mBanku, tylko trochę w ładniejszym opakowaniu. Będzie także system do zarządzania domowym budżetem, integracja książki odbiorców przelewów z kontaktami na Facebooku, a także przelewy na konto znajomych z tego portalu. Generalnie więc, żadna rewolucja, wszystko to już znamy. Ale kierownictwo BRE zapewnia, że rewolucją nie będą nowe rozwiązania, tylko to, jak sprawnie będą działać i jak wygodnie będzie się z nich korzystać. Natomiast realnym terminem uruchomienia nowego mBanku ma być koniec pierwszego kwartału przyszłego roku.
Tymczasem na rynku pojawiły się pogłoski, że BRE może mieć problem z zapewnieniem finansowania inwestycji pod tytułem nowy mBank. Cezary Kocik stwierdził jednak, że dla BRE to przedsięwzięcie priorytetowe, kasa jest zarezerwowana i nie ma takiej możliwości, aby jej zbrakło. Zobaczymy. Braki w funduszach na pewno uda się zauważyć w ostatecznym kształcie nowego mBanku. Cała rozmowa z Cezarym Kocikiem i Jarosławem Mastalerzem, odpowiedzialnym w BRE za informatykę, wkrótce w Dzienniku Gazecie Prawnej.

Brak komentarzy: