czwartek, 3 stycznia 2013

Klienci nie zyskają na fuzji Raiffeisena i Polbanku

W Sylwestra formalnie zakończyła się fuzja prawna obu banków. Ale właściciele kont w tych instytucjach czy spłacający w nich kredyty nie specjalnie mają się z czego cieszyć. Jedyna chyba wymierna korzyść dla klientów austriackiego banku to dostęp do 300 oddziałów Polbanku. W dobie transakcji internetowych i mobilnych to zaleta warta tyle, co darmowe czeki w epoce kart płatniczych. Trudno w to uwierzyć, ale klienci dawnego Raiffeisena nie dostaną nawet preferencyjnych warunków na korzystanie z sieci bankomatów Polbanku. Z kolei klienci tej instytucji na całej operacji więcej stracą niż zyskają.

Obecna sytuacja „polbankowców” przypomina mi nieco położenie ucznia, który za złe zachowanie został relegowany do innej szkoły: czuje, że został ukarany za niewinność, nie dostrzega żadnych korzyści z przeniesienia, a aklimatyzacja w nowym miejscu wymaga od niego nie lada wysiłku i poniesienia dodatkowych kosztów. Klienci Polbanku wybrali go dla zalet, które niewątpliwie miał. Oferował np. tanie konta, niezłe produkty oszczędnościowe, o kredytach na nieruchomości nie wspominając. Nie mówię, że Raiffeisen ma w każdej z tych grup ofertę gorszą niż Polbank. Jednak ciężko nie zauważyć, że austriacka instytucja do tej pory szukała klientów w zupełnie innym segmencie rynku niż Polbank. Nie znam statystyk, ale daję sobie rękę uciąć, że średnie zarobki klientów Raiffeisena są w przybliżeniu bimbalion razy wyższe, niż dochody klientów Polbanku. Usługi Austriaków są po prostu droższe, niż usługi Polbanku. I to właśnie dlatego Raiffeisen przez ponad 20 lat działalności w naszym kraju zdołał zdobyć jedynie 100 tys. klientów, a Polbank działający tu od lat sześciu, ma ich ponad pół miliona.

Nie chciałbym być złym prorokiem, ale wydaje mi się, że w najbliższym czasie klienci dawnego Polbanku będą musieli przygotować się na podwyżki wielu opłat i prowizji oraz zaakceptować pogorszenie oferty oszczędnościowej. Zresztą, to już się dzieje, bo kilka tygodni temu ogłoszono pierwszą dużą zmianę stawek prowizji w Polbanku. Jej zadaniem jest dostosowanie oferty tego banku do cen Raiffeisena. Jak można się domyślić, dla klientów Polbanku zmiany są niekorzystne. Ciekawe, jak wielu z nich w tej sytuacji łamie sobie głowę nad odejściem do konkurencji.

Zastanawiam się, czy na dłuższą metę ta cała fuzja z Polbankiem nie odbije się czkawką i samemu Raiffeisenowi. Obie instytucje są jakby z innej bajki. To tak jakby Mercedes kupił Moskwicza. Oba banki niby uzupełniają się wzajemnie na niektórych polach, bo Austriacy są mocni w obsłudze dużych firm, w których Polbank nie ma doświadczenia. Z kolei Raiffeisen na rynku klientów indywidualnych ma słabą pozycję a Polbank odniósł tu sukces. Na tej samej zasadzie można by jednak oczekiwać, że McDonald's zacznie przejmować „GS-owskie” knajpy, bo ma słabą pozycję na wsiach. Pewnie wiele w tej kwestii wyjaśni się już w tym roku.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

No jest kwiecień 2013 i już wieszczą, że będą pogarszać.