sobota, 16 lutego 2013

Uwaga na konta za grosz

Kilka banków, m.in. mBank, Alior i BOŚ, umożliwia już otwieranie kont bez konieczności wymiany papierowych dokumentów. Uruchomienie rachunku odbywa się na podstawie internetowego wniosku. Potwierdzenie danych w nim zawartych dokonuje się za pośrednictwem przelewu na symboliczny grosz z innego banku, w którym wnioskodawca już ma ROR. Wszystko to szybkie i wygodne. Staje się na tyle popularne, że kolejne banki przymierzają się do wprowadzenia tego typu udogodnień, wśród nich m.in. największy nasz detalista – PKO BP.

Niestety, okazuje się, że zakładaniem w ten sposób kont i wykorzystaniem ich do swoich celów zainteresowali się przestępcy. Kilka dni temu rozmawiałem z członkiem władz jednej z prywatnych firm pożyczkowych. Jak opowiadał w ciągu ostatnich miesięcy obserwuje plagę wyłudzeń pożyczek przez grupy przestępcze, które wykorzystują do tego celu konta zakładane poprzez przelewy z innych banków.

Jak to działa? Przestępcy ogłaszają się w internecie, że poszukują osób do testowania usług bankowych. Chętnych proszą o przesłanie wszelkich danych, na podstawie których ma zostać sporządzona umowa o współpracę. Dysponując tymi danymi zakładają konta w bankach. Następnie kontaktują się ze swoimi „klientami” prosząc o wykonanie przelewu o wartości symbolicznego grosza, na wskazany rachunek bankowy. To oczywiście nowe konto, założone na imię i nazwisko ofiary. Ta niczego nie świadoma, w końcu ma testować usługi bankowe, wykonuje przelew. Wówczas rachunek aktywuje się a przestępcy wykorzystują go do swoich celów, np. wyłudzają pożyczki w internetowych serwisach pożyczkowych. Mało tego, mając dostęp do tak aktywowanego konta, mogą za jego pośrednictwem i na nazwisko „ofiary” otworzyć ROR-y w innych instytucjach.

Konsekwencje są do przewidzenia. Nie martwię się przy tym o firmy pożyczkowe, które takie działanie muszą wpisać w ryzyko swojej działalności. Zresztą odsetki i prowizje od pożyczek w tych firmach są na tyle wysokie, że uczciwi klienci pokryją koszty wyłudzeń z nawiązką. Bardziej martwię się o ludzi, którzy zostaną ofiarami tego procederu. Już niedługo do ich domów zapuka windykator z pytaniem, kiedy spłacą pożyczone pieniądze, których oczywiście na oczy nie widzieli. Ale niezwykle trudno będzie im to udowodnić. Jeżeli więc przyjdzie Wam do głowy zarabiać pieniądze na testowaniu usług bankowych, pomyślcie dwa razy, czy aby na pewno warto. Wydaje mi się też, że swoje procedury powinni przemyśleć bankowcy i wprowadzić dodatkowe elementy weryfikacji nowych klientów. Przynajmniej do czasu uruchomienia systemu PESEL2, który może zapobiec internetowym wyłudzeniom.

2 komentarze:

BRAD PIT pisze...

Patrząc na nasze realia, takich ludzi, do których zapuka windykator może być niestety całkiem sporo. Obym się mylił, ale warto uważać. Trzeba się kilka razy dokładnie zastanowić nad kombinowaniem z usługami bankowymi, bo mogą z tego wyniknąć problemy różnej maści.

Unknown pisze...

Najlepiej zawsze kierować się zdrowym rozsądkiem :)