czwartek, 31 stycznia 2013

Masz kłopot z bankiem? Ustawa ci pomoże...

Ilu z Was było kiedykolwiek niezadowolonych z usług bankowych? No wiem, że pytanie jest trochę bez sensu. Tak samo jak o to, czy kiedykolwiek użarł Was komar. Jasne, że tak. Ale podobnie jak z bliskiego kontaktu z moskitem większość osób nie robi afery, również i niezadowoleni z usług bankowych zwykle nie ciągną tematu. Bo albo bank oszukał na kilkanaście groszy i nie ma o co walczyć, albo przewina instytucji jest trudna do udowodnienia. Są jednak tacy, którzy nieuczciwością banku poczuli się dotknięci do żywego i tak łatwo swych krzywd nie darują. Składają reklamacje, piszą skargi do arbitra bankowego i mediów, idą do sądu.

Od pewnego czasu mam wrażenie, że ich liczba rośnie w szybkim tempie. Świadczyć o tym może choćby zawartość mojej skrzynki mejlowej, w której niemal codziennie ląduje list z prośbą o interwencję. Najczęściej piszą ludzie, którzy dali się wmanewrować w różnego rodzaju ubezpieczenia na życie, mające zastępować zwykłe lokaty. Umowy, zawierane na kilkanaście lat uniemożliwiają zerwanie polisy wcześniej, pod groźbą utraty większości zainwestowanych kwot. Początkowo wydawało mi się, że duża liczba tego rodzaju mejli to pokłosie jednego wpisu a propos Getin Noble Banku, który kiedyś popełniłem:


Ale że to nie są tylko moje subiektywne odczucia przekonałem się kilka dni temu, kiedy poznałem najnowsze statystyki arbitra bankowego. Wynika z nich jasno, że skarg na banki jest więcej a klienci coraz częściej piszą w sprawie różnego rodzaju produktów oszczędnościowych, szczególnie ubezpieczeniowych. O ile jeszcze kilka lat temu najwyżej 10 proc. składanych skarg dotyczyła tego segmentu rynku, teraz jest to ponad 25 proc. Niestety, większość wniosków jest rozpatrywana na niekorzyść klientów, bo popełniają oni podstawowy błąd: zarzucają bankom niewywiązywanie się z podpisanych umów. A to jest trudne do udowodnienia, bo podsuwane konsumentom do podpisu formularze zawierają mnóstwo kruczków i haczyków, które pozwalają bankom wyplątać się właściwie z każdej opresji.

Klienci nie stoją jednak na straconej pozycji. Tyle, że zamiast obwiniać banki o naruszanie warunków umowy powinni powoływać się na ustawę o nieuczciwych praktykach rynkowych. Ustawa ta zobowiązuje każdego usługodawcę, by należycie informował klientów o konsekwencjach podpisywanych z nim umów. Jeżeli klient uważa, że jego bank tej formalności nie dopełnił, może go zaskarżyć do arbitra bankowego albo podać do sądu. I wtedy to na instytucji finansowej będzie spoczywał obowiązek udowodnienia, że nie jest winna. Uwierzcie, że to znacznie zwiększa szansę na wygranie sporu lub zawarcie korzystnej ugody. Pod warunkiem rzecz jasna, że bank rzeczywiście ma coś na sumieniu.

Brak komentarzy: