czwartek, 15 listopada 2012

Obniżka interchange zadziała na szkodę rynku?

Planowana administracyjna obniżka prowizji kartowych (tzw. interchange) pozwoli zaoszczędzić kilkaset milionów złotych wielkim sieciom handlowym. MasterCard jako jedyny duży gracz na rynku protestuje przeciw regulacji tylko dlatego, że jednakowy dla wszystkich limit interchange uniemożliwi mu realizację biznesowej strategii. Banki nie stracą na tym ani grosza, bo obniżkę interchange zrekompensują sobie podwyżkami innych prowizji. Regulacja spowoduje, że trudniej będzie funkcjonować niezależnym firmom oferującym płatności bezgotówkowe, takim jak SkyCash czy Masspay. Sieć akceptacji kart wcale się nie powiększy. Za wszystko i tak zapłacą klienci, którzy na całym regulacyjnym zamieszaniu będą stratni najbardziej.

Takie, częściowo kontrowersyjne tezy, postawił wczoraj Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha i na specjalnie zwołanej konferencji prasowej starał się je udowodnić.

To, że w krótkim terminie na ustawowej regulacji interchange najlepiej wyjdą sieci handlowe, właściwie nie podlega dyskusji. Kwoty, jakie te firmy oraz właściciele sieci stacji paliw, przelewają rokrocznie na konta agentów rozliczeniowych z tytułu przyjmowanych transakcji kartami, idą w setki milionów złotych. Obniżka interchange praktycznie z dnia na dzień zmniejszy im znacząco koszty działalności. Z tą tezą Gwiazdowskiego zgadzam się w całej rozciągłości.

Zgadzam się także, że regulacji najbardziej boi się MasterCard. Nie pamiętam już kto po raz pierwszy użył pewnego określenia, które bardzo dobrze oddaje sytuację, jaka panuje na rynku organizacji płatniczych. To odwrotna konkurencja, gdzie lepszym jest ten podmiot, który jest droższy. Organizacja, która ustanowi wyższy interchange, ma większe szanse na to, że banki będą jej karty wydawać. MasterCard, jako firma droższa, konsekwentnie zwiększa swój udział w rynku kosztem oczywiście Visy. Gdy ustalone zostaną stawki maksymalne, najważniejsza przewaga MasterCarda w tej odwrotnej konkurencji zniknie.

Ale z pozostałą częścią wywodu Roberta Gwiazdowskiego trudno mi się zgodzić. Twierdzi on, że banki na ustawowym obniżeniu interchange nie stracą ani grosza, bo zrekompensują to sobie podwyżkami innych prowizji. To prawda, że zjawisko kompensacji może nastąpić. Mało tego, ono już się dzieje. Kilka banków zdążyło podnieść prowizje za prowadzenie rachunku czy używanie karty. Nie wierzę jednak, że uda się im całkowicie odzyskać pieniądze utracone na zmniejszeniu interchange. Obecnie wpływy banków z tej opłaty to ponad 1,5 mld zł rocznie. Jak łatwo policzyć, obniżenie interchange do 0,5 proc. z obecnych ok. 1,6 proc. oznacza spadek przychodów z tego tytułu o jakiś miliard złotych. Zakładając, że Polacy mają w portfelach z grubsza licząc ok. 30 mln kart, banki na każdej z nich stracą ok. 30 zł. Średnio. A przecież aktywni użytkownicy plastików, czyli tacy którzy korzystają z nich kilka razy w miesiącu, to pewnie mniej niż połowa ogólnej liczby. To na nich banki będą musiały rekompensować sobie utracone wpływy, bo ci, którzy z kart korzystają od czasu do czasu, na wypadek drastycznych podwyżek prowizji, po prostu zrezygnują z posiadania karty. Czy wyobrażacie więc sobie ściągnięcie z aktywnego użytkownika karty dodatkowych 60 zł rocznie? Bo ja nie. Poza tym, nawet gdyby miało to się stać, na pewno znajdą się na rynku banki, które mimo wszystko zechcą zaoferować karty „za zero”, z czego uczynią swoją przewagę konkurencyjną. Podwyżki dla innych musiałyby być więc jeszcze większe. Według mnie jest to nie do zrobienia. Teza Gwiazdowskiego raczej obalona choć akurat to, czy banki na wszystkim stracą czy zarobią jest najmniej ważne w całej awanturze o interchange.

Ekspert Centrum im. Adama Smitha podnosi też, że ustawowa regulacja zmniejszy opłacalność wprowadzania na rynek nowinek technologicznych, pozwalających płacić bez użycia karty. Usługi tego typu oferuje dziś np. spółka Sky Cash, do wprowadzenia swoich rozwiązań przygotowuje się firma Masspay czy PKO BP. O tych pomysłach pisałem już na tym blogu. Gwiazdowski uważa, że wprowadzanie tego rodzaju rozwiązań jest możliwe tylko dlatego, że interchange jest wysoki. Istnieje bowiem silna motywacja do szukania modeli biznesowych umożliwiających dokonywanie tańszych płatności mobilnych bez użycia kart. Obniżenie interchange spowoduje, że szukanie takich rozwiązań będzie nieopłacalne.

Z tą opinią kompletnie nie mogę się zgodzić. Po pierwsze dlatego, że zaletą rozwiązań mobilnych niezależnych od kart wcale nie jest cena tylko inne cechy, których karty nie mają. Na przykład Sky Cash umożliwia opłacanie za parking w mieście za faktyczny czas postoju dzięki funkcji start-stop. Karty tego nie zapewniają i nawet jeżeli byłyby zupełnie bezpłatne, ludzie będą korzystali ze Sky Cash właśnie ze względu na unikalne właściwości. Gwiazdowski uważa, że pozostawienie teraz rynku samego sobie spowoduje, że za dwa lata prowizje i tak spadną właśnie za sprawą pojawienia się alternatywnych systemów. Trochę sobie w ten sposób zaprzecza, bo trzymając się jego logiki, można wysnuć wniosek, że systemy alternatywne teraz się pojawią, ale będą musiały upaść za dwa lata.

Gwiazdowski mówi też, że obniżenie interchange nie pozwoli na zwiększenie sieci akceptacji bo koszty dla mniejszych akceptantów wcale się nie zmniejszą. W jego opinii agenci rozliczeniowi obniżą wprawdzie prowizje od transakcji kartami ale jednocześnie podniosą opłaty za dzierżawę terminali. To według mnie kupy się nie trzyma. Bo konkurencja na rynku agentów rozliczeniowych jest ogromna. Świadczyć może o tym fakt, że większość przyrostu liczby akceptantów u poszczególnych agentów to nie nowe firmy, które zdecydowały się na rozpoczęcie przyjmowania kart, tylko podmioty podkupione od innych agentów. Podkupione oczywiście niższymi cenami. Nie wyobrażam więc sobie, że w tej sytuacji agenci zdecydują się na podniesienie cen dzierżawy terminala.

Reasumując więc konstrukcja myślowa Roberta Gwiazdowskiego jest ciekawa i wnosi coś nowego do dyskusji. W większości jednak jest naciągana do z góry postawionej tezy. Mam nadzieję, że teza ta powstała tylko dlatego, że Centrum im. Adama Stmitha z zasady jest przeciwko jakimkolwiek regulacjom w gospodarce. I że nie narodziła się ze względu na oportunistyczne interesy któregoś z podmiotów zaangażowanych w kartowy biznes. 

Brak komentarzy: