Dziś mBank zamierza zaprezentować się
podczas międzynarodowej konferencji technologicznej Finovate w Nowym
Jorku. Minęły trzy miesiące od rynkowego debiutu projektu BRE a
jednocześnie rok od startu innego nowoczesnego banku – Alior Sync.
Pomyślałem, że to dobry moment, aby spytać, czy te wszystkie
technologiczne fajerwerki na pewno są nam w bankowości potrzebne.
Domyślam się, że pokolenie dzisiejszych
czterdziestolatków pamięta jeden z hitów lat 80-tych:
zegarek elektroniczny z pozytywkami. Miał cztery przyciski, siedem
melodyjek, budzik, stoper, kalendarz i nawet światełko przydatne w
ciemności. Charakteryzował się tym, że odmierzanie czasu było
tylko jedną z wielu jego funkcji, i mam wrażenie, że wcale nie
najważniejszą. Dla tych wszystkich, którzy nie pamiętają jak
taki zegarek wyglądał przypominam (zdjęcie znalezione w serwisie
wp.pl):
Ale o tym gadżecie z przeszłości na
blogu o pieniądzach wspominam nieprzypadkowo. Kojarzy mi się bowiem
z najnowocześniejszymi serwisami transakcyjnymi banków
internetowych. Są one wyposażone w całą masę dodatkowych
funkcji, takich jak wykresy pomagające zarządzać domowymi
finansami, programy lojalnościowe umożliwiające oszczędzanie
drobnych kwot, inteligentne przeglądarki historii transakcji, które
wiedzą czego szukam zanim jeszcze o tym pomyślę, wideo czaty i
milion innych funkcji, których nawet nie znam. To, jak to określa
mój znajomy, tzw. wodotryski, które można znaleźć nie tylko w mBanku i Aliorze Sync, ale i w Millennium, Śląskim czy Getinie. Mam wrażenie, że podstawowa funkcja
takiego serwisu, czyli możliwość sprawdzenia salda i wykonania
zwykłego przelewu, schodzi na dalszy plan. Podobnie jak odmierzanie
czasu w zegarku z melodyjkami w latach 80-tych.
Zwolennicy wodotrysków dowodzą, że
większość serwisów transakcyjnych opartych jest na tabelkach i
wygląda dziś niemal tak samo, jak kilkanaście lat temu, kiedy
powstawały pierwsze banki internetowe. Rozumowanie takie ma
dowodzić, że zmiany są niezbędne. A argumenty, że klienci
przyzwyczaili się do tabelek i być może nie chcą zastępować ich
czym innym, są ignorowane. Przytaczana jest anegdota o Henrym
Fordzie, legendarnym twórcy modelu T. Mawiał ponoć, że gdyby
przed wynalezieniem samochodu zapytać farmera, co najbardziej
pomogłoby mu w pracy, bez namysłu odparłby, że szybszy i
silniejszy koń, bo nie potrafił sobie wyobrazić czegoś lepszego.
Ale gdy taki farmer dostał samochód, za nic w świecie nie chciał
się przesiąść z powrotem do dyliżansu.
Na razie trudno odpowiedzieć na
pytanie, kto ma rację: zwolennicy zmian czy konserwatyści
przywiązani do tabelek. Nie ma pewności, czy zamiana prostych arkuszy wodotryskami to tej samej wagi rewolucja, co eliminacja bryczek przez
automobile. Ale warto pamiętać o jednym przykładzie. Kiedyś, z
szacunków historyków wynika, że sześć tysięcy lat temu,
wynaleziono koło. Można sobie wyobrazić próby jego udoskonalenia,
ale łatwo przewidzieć, że wszystkie one skończą się
niepowodzeniem. I jeszcze powrót do analogii zegarków z
pozytywkami. Najprostsze czasomierze z trzema wskazówkami są
produkowane do dziś i uważa się je za najbardziej gustowne. Czy
wodotryski w bankach to przerost formy nad treścią, który skończy tak, jak tani gadżet z lat 80-tych?
Na odpowiedź przyjdzie poczekać może nawet kilka lat. Udzielą jej klienci,
którzy zagłosują własnymi pieniędzmi. Być może poznamy ją wcześniej, gdy BRE poda informacje na temat klientów, którzy
zdecydowali się przejść na nowy system transakcyjny i zrezygnowali ze starego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz