niedziela, 22 września 2013

Szare chmury zawisły nad IKO

W piątek Senat przegłosował jednogłośnie nowelizację ustawy o usługach płatniczych, która ustanawia maksymalny limit na prowizję interchange. To opłata, którą handlowcy odprowadzają do banków z tytułu obsługi transakcji kartami. Z uwagi na fakt, że senatorowie nie wnieśli żadnych poprawek do projektu nowelizacji, zakończenie całego procesu legislacyjnego dobiega końca. Teraz czekamy już tylko na podpis prezydenta.

Tymczasem na ostatnim etapie parlamentarnej batalii o interchange, niemało kontrowersji wzbudziła interpretacja niektórych przepisów nowej ustawy, dokonana przez Związek Banków Polskich i MasterCard. Zdaniem obu instytucji, gdyby trzymać się literalnie treści nowelizacji, to płatności mobilne przy wykorzystaniu kart nie powinny być objęte regulacją. Ustawa definiuje bowiem kartę płatniczą jako kawałek plastiku. Gdy dane klienta, potrzebne do wykonania transakcji, zapisane zostaną w pamięci SIM telefonu komórkowego, to o karcie mowy być nie może. Taka interpretacja otwiera furtkę do wyższego interchange dla płatności NFC. To forsowana przez organizacje płatnicze technologia, wykorzystująca moduł zbliżeniowy instalowany w nowoczesnych smartfonach. Dzięki niemu komórką można płacić na tej samej zasadzie jak kartą zbliżeniową.

Zdaniem prawników, na których powołuje się m.in. Fundacja Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego, podstaw do takiej interpretacji nie ma. Decydować o tym mają intencje twórców ustawy. Pracujący nad nią posłowie i senatorowie wielokrotnie podkreślali, że ich zamiarem jest obniżenie kosztów obsługi transakcji dokonanych za pośrednictwem wszelkich systemów, w których interchange występuje. A więc także telefonami NFC.

Pojawiła się jednak obawa, że odkrytą właśnie furtkę MasterCard zechce wykorzystać. I będzie mógł to robić, dopóki ktoś nie udowodni, że ta nowa interpretacja jest nieprawidłowa. A to może potrwać. Dla handlowców nie ma to znaczenia, bo płatności mobilne stanowią promil wszystkich transakcji bezgotówkowych. Ich rola będzie oczywiście rosła, ale nim zdobędą zauważalny udział w rynku, miną jeszcze lata. W tym czasie w życie powinna już wejść dyrektywa przygotowywana przez Komisję Europejską, która zakłada objęcie regulacją także płatności NFC.

O wiele poważniejsze konsekwencje taka interpretacja nowej ustawy może mieć dla PKO BP. Bank ten ma ambicje zbudowania, w oparciu o swój system IKO, lokalnego standardu płatności mobilnych. Ale nie uda mu się to bez udziału innych banków, które już zadeklarowały udział w tym przedsięwzięciu. Teraz ich zaangażowanie w projekt może osłabnąć, bo inwestycja w IKO może nie mieć sensu, skoro potrzebne rozwiązania mobilne mogą dostać za darmo od MasterCarda i zarobić na tym co najmniej tyle samo, o ile nie więcej, niż na IKO.



Oficjalnie PKO bagatelizuje sprawę. Nie zgadza się z interpretacją przedstawiona przez ZBP i MC. Poza tym widzi przewagę IKO w tym, że jest to rozwiązanie prostsze i tańsze niż NFC. Na razie nie jestem jednak pewien, czy tego samego zdania będą pozostałe banki zainteresowane udziałem w projekcie IKO.

1 komentarz:

grzes pisze...

czy te głąby z sejmu nie mogą tworzyć ustaw, które będą jasne i jednoznaczne?