W piątek Senat przegłosował
jednogłośnie nowelizację ustawy o usługach płatniczych, która
ustanawia maksymalny limit na prowizję interchange. To opłata,
którą handlowcy odprowadzają do banków z tytułu obsługi
transakcji kartami. Z uwagi na fakt, że senatorowie nie wnieśli
żadnych poprawek do projektu nowelizacji, zakończenie całego
procesu legislacyjnego dobiega końca. Teraz czekamy już tylko na
podpis prezydenta.
Tymczasem na ostatnim etapie
parlamentarnej batalii o interchange, niemało kontrowersji wzbudziła
interpretacja niektórych przepisów nowej ustawy, dokonana przez
Związek Banków Polskich i MasterCard. Zdaniem obu instytucji, gdyby
trzymać się literalnie treści nowelizacji, to płatności mobilne
przy wykorzystaniu kart nie powinny być objęte regulacją. Ustawa
definiuje bowiem kartę płatniczą jako kawałek plastiku. Gdy dane
klienta, potrzebne do wykonania transakcji, zapisane zostaną w
pamięci SIM telefonu komórkowego, to o karcie mowy być nie może.
Taka interpretacja otwiera furtkę do wyższego interchange dla
płatności NFC. To forsowana przez organizacje płatnicze
technologia, wykorzystująca moduł zbliżeniowy instalowany w
nowoczesnych smartfonach. Dzięki niemu komórką można płacić na
tej samej zasadzie jak kartą zbliżeniową.
Zdaniem prawników, na których
powołuje się m.in. Fundacja Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego, podstaw
do takiej interpretacji nie ma. Decydować o tym mają intencje
twórców ustawy. Pracujący nad nią posłowie i senatorowie
wielokrotnie podkreślali, że ich zamiarem jest obniżenie kosztów
obsługi transakcji dokonanych za pośrednictwem wszelkich systemów,
w których interchange występuje. A więc także telefonami NFC.
Pojawiła się jednak obawa, że
odkrytą właśnie furtkę MasterCard zechce wykorzystać. I będzie
mógł to robić, dopóki ktoś nie udowodni, że ta nowa
interpretacja jest nieprawidłowa. A to może potrwać. Dla
handlowców nie ma to znaczenia, bo płatności mobilne stanowią
promil wszystkich transakcji bezgotówkowych. Ich rola będzie
oczywiście rosła, ale nim zdobędą zauważalny udział w rynku,
miną jeszcze lata. W tym czasie w życie powinna już wejść
dyrektywa przygotowywana przez Komisję Europejską, która zakłada
objęcie regulacją także płatności NFC.
O wiele poważniejsze konsekwencje taka
interpretacja nowej ustawy może mieć dla PKO BP. Bank ten ma
ambicje zbudowania, w oparciu o swój system IKO, lokalnego standardu
płatności mobilnych. Ale nie uda mu się to bez udziału innych
banków, które już zadeklarowały udział w tym przedsięwzięciu.
Teraz ich zaangażowanie w projekt może osłabnąć, bo inwestycja w
IKO może nie mieć sensu, skoro potrzebne rozwiązania mobilne mogą
dostać za darmo od MasterCarda i zarobić na tym co najmniej tyle
samo, o ile nie więcej, niż na IKO.
Oficjalnie PKO bagatelizuje sprawę.
Nie zgadza się z interpretacją przedstawiona przez ZBP i MC. Poza
tym widzi przewagę IKO w tym, że jest to rozwiązanie prostsze i
tańsze niż NFC. Na razie nie jestem jednak pewien, czy tego samego zdania
będą pozostałe banki zainteresowane udziałem w projekcie IKO.
1 komentarz:
czy te głąby z sejmu nie mogą tworzyć ustaw, które będą jasne i jednoznaczne?
Prześlij komentarz