piątek, 7 grudnia 2012

Długa lista bankowych grzechów

Oglądając telewizyjne spoty, surfując po korporacyjnych witrynach czy przeglądając reklamowe foldery banków, można by dojść do wniosku, że dla polskich instytucji klient jest oczkiem w głowie. W praktyce wciąż są banki, które traktują go jak zło konieczne. Gdyby tylko udało im się znaleźć jakiś sposób na zarabianie pieniędzy bez udziału wiecznie niezadowolonych, narzekających i wylewających swoje żale na internetowych forach użytkowników kont, kart czy spłacających kredyty, najchętniej w ogóle nie zawracałyby sobie nimi głowy.

Wiem, że to co wyżej napisałem nie jest specjalnie odkrywcze i podobne przeświadczenie ma wielu czytelników tego bloga. Ale ostatnia kontrola przeprowadzona w bankach przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów pokazuje, że muszą one jeszcze dużo zmienić, by przytoczona przez mnie opinia przestała być powszechna.

Raport z kontroli UOKiK liczy prawie 100 stron i przedstawia kilkadziesiąt grzechów, jakie mają na swoim sumieniu banki, SKOK-i i prywatne firmy, oferujące pożyczki gotówkowe. Urząd zbadał w jaki sposób instytucje przestrzegają znowelizowanej Ustawy o kredycie konsumenckim. I chociaż generalnie sytuacja nie jest zła, to są kredytodawcy, którym nad wyraz ciężko przychodzi dostosowanie się do nowych, korzystnych dla klientów, reguł gry.

Czytając pokontrolny raport byłem zaskoczony, że pod względem respektowania nowej ustawy, banki wcale nie wyróżniają się pozytywnie na tle innych instytucji udzielających pożyczek, w tym niesławnych parabanków. UOKiK zarzuca bankowcom, że w umowach kredytowych stosują masę niepoprawnych a wręcz niedozwolonych klauzul. Najczęściej, dzięki takim zapisom, banki gwarantują sobie możliwość zmiany warunków spłaty, w tym wysokości oprocentowania oraz prowizji, nie precyzując, kiedy i w jakim wymiarze te zmiany mogą nastąpić. W rezultacie więc banki mogą kształtować koszty obsługi zadłużenia według własnego widzimisię, a klient po podpisaniu umowy kredytowej, nigdy nie wie, ile faktycznie będzie musiał pieniędzy oddać.

UOKiK zarzuca też bankom wiele błędów w procedurach windykacyjnych. Czytając pokontrolny raport można dojść do wniosku, że pożyczanie pieniędzy od polskiej instytucji to igranie z ogniem. Wystarczy niewielkie opóźnienie w spłacie choćby jednej raty, by przeciwko klientowi zostały wytoczone najcięższe działa, jakich nie powstydziłaby się radziecka armia w bitwie pod Kurskiem. Ponadto klient nie tylko jest karany wysokimi odsetkami od zadłużenia przeterminowanego, co jest zrozumiałe, ale także wysokimi opłatami za czynności windykacyjne. Banki nie limitują liczby takich działań, dzięki czemu mogą uczynić z nich doskonałe źródło dodatkowych dochodów.

To oczywiście przykłady, odnoszące się zresztą do jednej tylko części działalności banków. Wydaje mi się, że instytucje mają sporo do zrobienia także po stronie oferty depozytowej. Kilka dni temu pisałem w Dzienniku Gazecie Prawnej o tym, jak to kilka banków dyskryminuje swoich lojalnych klientów, dając im o wiele gorsze warunki oszczędzania niż klientom nowym, podkupionym od konkurencji. To zjawisko się nasila i, jak sądzą eksperci, z całą mocą eksploduje w przyszłym roku.

Podsumowując, nie chciałbym być przesadnie krytyczny wobec banków. Ale przyznacie, że nie mają one ostatnio najlepszego „piaru” i takie przypadki jak tu opisałem na pewno ich wizerunku nie zmienią na lepsze.

Brak komentarzy: