Święta w pełni więc
nie będę epatował poważnymi tematami. Muszę Wam jednak opowiedzieć coś śmiesznego. Wczoraj, podczas gdy większość z
Was zapewne kończyła przygotowania do wigilijnej kolacji, ja
musiałem przemieszczać się po kraju autem. Nie powiem, żeby było
to specjalnie uciążliwe, bo na drogach było luźno a przy okazji
ominęła mnie przedgwiazdkowa gorączka. Jak to w podróży
słuchałem radia raz po raz zmieniając kanały, gdy natrafiłem na
serwis informacyjny jednej ze ogólnokrajowych stacji. Stacji,
podkreślam, reklamującej się jako ta, która zawsze dostarcza
sprawdzonych informacji. A że od kilku dni z różnych przyczyn
byłem trochę odcięty od świata, pomyślałem, że dobrze będzie
dowiedzieć się, co słychać.
Okazało się, że niewiele musiało mnie ominąć, skoro jedną z
najważniejszych wiadomości była ta o przerwie świątecznej w
bankach. Tego ważkiego newsa reporter stacji przekazał z powagą godną lepszej sprawy. Mówił, że z
powodu świąt wysłany w Wigilię przelew dotrze do odbiorcy
najwcześniej w czwartek. Rozumiem, że w sezonie choinkowym taka
informacja może się obronić. Nie zgadniecie jednak, jak
wytłumaczono słuchaczom przerwę w księgowaniu przelewów. Otóż,
według reportera, wszystko przez to, że pracownicy banków mają
kilka dni wolnego a operacje takie jak przelewy, nie są w pełni zautomatyzowane. W związku z tym w świąteczne dni w bankach brakuje pracowników zdolnych ręcznie zaksięgować przelewy (sic!).
A mi ręce mi opadły. Na
szczęście tylko na chwilę, bo gdyby nie to, mogłoby być źle.
Przypominam, że prowadziłem samochód. Mimo świąt czuję się
jednak w obowiązku wyprowadzić z błędu radiowego reportera, a
słuchaczy jego stacji, którzy być może są także moimi
czytelnikami, zapewnić, że we współczesnych bankach istnieją już
systemy informatyczne, umożliwiające wykonywanie przelewów w
sposób zautomatyzowany. Gdyby nie to, rzeczywiście byłoby
nieciekawie. Codziennie klienci polskich banków wykonują ponad 5,5
mln przelewów. Zakładając, że sprawdzenie każdego z nich, czyli
kontrola numeru konta odbiorcy, nazwiska, kwoty itd. oraz ręczna
akceptacja, zabrałaby ok. dwóch minut (nie wiem, czy tyle czasu
wystarczyłoby na to, ale dla potrzeb wyliczenia zakładam, że tak),
trzeba byłoby 11 mln nazwijmy to „roboczominut”, aby każdego
dnia wszystkie przelewy mogły zostać zrealizowane. Daje to 183 tys.
roboczogodzin. Zakładając, że dzień pracy trwa 8 godzin, banki
musiałyby oddelegować prawie 23 tys. osób tylko do obsługi
przelewów.
Na szczęście nie ma
takiej potrzeby, bo gdyby tak było, za usługi bankowe płacilibyśmy kilka
razy więcej niż dziś. Natomiast fakt, że w święta trudno przesłać pieniądze z banku do banku, to kwestia ułomności prowadzonego przez
Krajową Izbę Rozliczeniową systemu Elixir, służącego do
rozliczania transakcji. System ten działa tylko w dni powszednie, a
więc od poniedziałku do piątku z wyjątkiem świąt. I dlatego
przelewy nadane w Wigilię popołudniu dotrą do odbiorców dopiero
po świętach. Argumentacja, że to przez wolne w bankach ma się do
prawdy tak, jak tłumaczenie dzieciom, że prezenty dostają tylko na
święta dlatego, że przez resztę roku Św. Mikołaj jest na zwolnieniu lekarskim. Jeżeli zaś chodzi o same przelewy to wszystkim, którzy
mimo świąt muszą wysyłać pieniądze, proponuję skorzystanie z
usług Blue Media lub nowego systemu Express Elixir. W obu
przypadkach trzeba zapłacić trochę więcej niż standardowo,
ale przerw świątecznych nie ma.
1 komentarz:
Tak to jest, kiedy ktoś wypowiada się na tematy, o których nie ma pojęcia. Chodzi mi oczywiście o wspomnianego tutaj reportera:)
Prześlij komentarz