Jeszcze do niedawna wydawało się, że
Ministerstwo Finansów z dorobkiem inwentarza przyjmie projekt
nowelizacji Ustawy o usługach płatniczych przygotowany przez
Narodowy Bank Polski i bez większych zmian przedstawi go rządowi.
Projekt NBP-u przekłada na język regulacji ustawowej kompromis,
jaki przed paroma miesiącami udało się wypracować w sprawie
harmonogramu obniżki prowizji interchange. Prowizję tę właściciele
sklepów płacą bankom za przyjęte płatności kartami.
Jak udało mi się dowiedzieć w
Ministerstwie Finansów, resort analizuje wszystkie projekty ustaw w
tej kwestii, a jest ich co najmniej kilka. To urzędnicza nowomowa,
ale najważniejsze, że resort nie opowie się prawdopodobnie wprost
za żadnym z nich. Nawet jeżeli najwięcej za uzyska projekt NBP-u,
powiedziano mi, że na pewno zasugerowanych zostanie kilka zmian.
Pierwsza i wydaje się najważniejsza z nich,
to umożliwienie właścicielom sklepów wyboru, które karty chcą,
a których nie chcą akceptować. Teraz większość akceptantów
przyjmuje płatności wszystkimi kartami dwóch największych
organizacji płatniczych, czyli Visy i MasterCarda. Gdyby chcieli,
mogliby zrezygnować z przyjmowania kart, którejś z tych
organizacji. Jeżeli jednak już się zdecydują, to mają obowiązek
przyjmowania wszystkich plastików danej organizacji. MF chce to
zmienić po to, by sklepy mogły przyjmować płatności tylko tymi
kartami, które mają niską prowizję interchange. Właściciele
niektórych kredytówek mogliby więc mieć problem z
zapłaceniem nimi za zakupy, bo dla sklepów są one droższe niż debetówki.
Ale Janusz Diemko, prezes First Data
Polska, firmy która obsługuje terminale Polcard, mówi, że dla
klientów takie rozwiązanie to będzie prawdziwa masakra. Jego
zdaniem często dopiero przy kasie będzie się okazywać, że dany
sklep nie przyjmie płatności kartą, którą klient będzie chciał zapłacić.
Łatwo sobie wyobrazić zdenerwowanie ludzi w kolejce w
hipermarkecie, gdy wyłożone na taśmę towary trzeba będzie z powrotem
schować do wózka albo czekać na nieszczęśnika, który będzie powędruje do bankomatu po gotówkę.
Kolejna propozycja resortu finansów to
brak górnego limitu opłaty, jaką firmy takie jak First Data, pobierają od sklepów. O to chodziło agentom
rozliczeniowym, ale organizacje handlowe boją się, że w tej
sytuacji obniżka interchange nic nie da, bo Visa i MasterCard
zrekompensują to sobie podwyżkami innych opłat a akceptanci nie
odczują zmniejszenia kosztów obsługi kart. Karol Stec z Polskiej
Organizacji Handlu i Dystrybucji, która zrzesza sieci hipermarketów,
powiedział mi, że w takiej sytuacji przydałoby się wprowadzić do
ustawy jeszcze jakiś sposób kontrolowania tych innych opłat.
Mogłaby się tym zająć np. Komisja Nadzoru Finansowego.
To mniej więcej tyle nowych informacji
na ten temat, ale już widać, że jesień będzie ciekawa. Kolejna
fala pomysłów na uregulowanie rynku kart pojawi się zapewne, gdy
projekt ustawy trafi do Sejmu. Wtedy swoją kreatywnością popiszą
się posłowie. W biurze prasowym MF powiedziano mi, że rezultaty
swoich analiz resort prześle Komitetowi Stałemu Rady Ministrów w
„najbliższym czasie”. Nie udało mi się sformułowania tego
doprecyzować, ale według mnie może to oznaczać kilka dni, może
dwa tygodnie. Przeprowadzenie procesu legislacyjnego nowelizacji w
takim tempie, aby obniżka interchange mogła wejść w życie od
stycznia przyszłego roku, może być jednak trudne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz