Millennium kończy prace nad
udostępnieniem swojego Managera Finansów w smartfonach. Jak
powiedział mi wczoraj Ricardo Campos, dyrektor departamentu
bankowości elektronicznej w tym banku, w ciągu kilku najbliższych
tygodni klienci Millennium zyskają managera jako dodatkową
funkcjonalność aplikacji mobilnej.
Narzędzie do planowania domowego
budżetu dostępne jest dziś w kilku instytucjach, m.in. w BPH,
Banku Śląskim czy Meritum. Jednak korzystanie z niego jest możliwe
jedynie z poziomu przeglądarki internetowej. To uzasadnione bo
wykresy i zestawienia łatwiej przeglądać na dużym ekranie
komputera, niż na niewielkim wyświetlaczu telefonu komórkowego.
Ale i możliwość korzystania z plannera w smartfonie ma swoje
plusy. O ile oprogramowanie jest w stanie przypisać do odpowiedniej
kategorii płatności kartą, o tyle nie może tego zrobić w
przypadku transakcji gotówkowych. Klienci w tej sytuacji muszą
zbierać rachunki lub zapisywać takie wydatki a następnie wklepywać
w komputerze. Bywa to uciążliwe i w dodatku naraża na pominięcie
niektórych zakupów. Rozwiązanie, które wprowadzi wkrótce
Millennium, nieco ułatwi życie najbardziej skrupulatnym klientom
banku, bo gotówkowe płatności będą mogli od razu po ich
wykonaniu wpisać do odpowiedniej kategorii w aplikacji dostępnej w
smartfonie.
Pojawia się jednak pytanie, czy
narzędzia z kategorii PFM (personal finance management) są Polakom
w ogóle potrzebne i czy nie pełnią przypadkiem roli kwiatka do
kożucha. Ich zwolennicy twierdzą, że nie i przywołują przykład
Stanów Zjednoczonych, gdzie zrobiły ogromną karierę. Tam
największą popularnością cieszą się aplikacje dostarczane przez
niezależne serwisy, umożliwiające podpięcie do PFM kilku
rachunków z różnych banków. Amerykanie są nawet w stanie płacić
za dostęp do takich narzędzi kilka czy kilkanaście dolarów
miesięcznie. Ale nie bez powodu.
Amerykańskim bankom nie jest na rękę
podpowiadanie swoim klientom, ile i na co wydali. Większość
amerykańskich instytucji nie rozlicza transakcji on line. Klienci
nie wiedzą ile aktualnie mają na rachunku i często wydają więcej
niż mogą. Banki zaś zarabiają masę kasy na przeterminowanym
długu. Stąd popularność narzędzi PFM, które pomagają utrzymać
budżet domowy w ryzach. I dlatego też rozwiązania takie oferowane
są przez zewnętrzne firmy a ludzie są w stanie za nie zapłacić.
A w Polsce? Aby sprawdzić ile jest na
koncie wystarczy otworzyć komputer lub zajrzeć do aplikacji w
smartfonie. Wszystkie transakcje naliczane są on line. Nie trzeba
więc zbierać rachunków i liczyć wydatków samodzielnie, by
wiedzieć na czym się stoi. Moim zdaniem Polakom oprogramowanie PFM
do szczęścia potrzebne jest jak kolarzom wrotki.
No chyba, że banki dodadzą do managerów finansowych nową wartość.
Na przykład pokażą, ile i na co wydają inni klienci, jak to już
robi Śląski. To pozwala budować lepszy budżet i dostrzec
możliwości zaoszczędzenia pieniędzy. Campos zapewnia, że w
Millennium takie funkcje także się pojawią. Jeżeli tak
rzeczywiście się stanie, a w ślady tych instytucji pójdą inne,
dla PFM widzę pewną szansę na sukces w naszym kraju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz