poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Wpłatomaty Euronetu dla wszystkich

Właściciel największej sieci bankomatów w Polsce buduje drugą nogę swojego biznesu. Euronet ma już 150 wpłatomatów, z których korzystać dziś mogą klienci pięciu banków, m.in. BRE i Aliora. Banki te mają z nim podpisane dwustronne umowy, na mocy których ich klienci nie płacą prowizji od transakcji. Jak powiedział mi prezes Euronetu Marek Szafirski, wkrótce gotówkę będą mogli wpłacać w jego urządzeniach klienci wszystkich banków w naszym kraju. Szafirski chwali się, że nie potrzebuje na to kontraktów z tymi instytucjami, ani zgody Visy lub MasterCarda, bo depozyty nie są rozliczane przez organizacje płatnicze a karta jest potrzebna jedynie do identyfikacji numeru konta, na jaki mają trafić pieniądze.
Ale dla klientów banków, które nie dogadają się z Euronetem, skorzystanie z jego wpłatomatu będzie miało konsekwencje finansowe, bo będą musieli za to zapłacić. Ile, na razie nie wiadomo. Takie działanie Euronetu ma zapewne na celu przymuszenie niektórych banków by umowy z nim podpisały. Nie sądzę, aby ludzie byli gotowi wiele zapłacić za przywilej wpłacania gotówki. Ich głosy mogą jednak przekonać banki do podjęcia rozmów z siecią. Ta zaś musi szukać dodatkowych przychodów bo wielkimi krokami zbliża się obniżka interchange od transakcji kartami w sklepach. Gdy do niej dojdzie niektóre sieci handlowe, jak np. Biedronka, prawdopodobnie zdecydują się na rozpoczęcie akceptacji kart płatniczych przy swoich kasach, a ruch w bankomatach spadnie. Wtedy wpłatomaty mogą pomóc zasypać dziurę w przychodach, powstałą po spadku liczby wypłat gotówki.
Pojawia się jednak pytanie, którym bankom wpłatomaty będą potrzebne. Niektóre z nich sieci takich urządzeń rozbudowują na własną rękę. Przychodzi mi do głowy choćby Bank Śląski, który ma już ponad 500 maszyn. Swoje urządzenia stawia także Credit Agricole. A jak powiedział mi niedawno Ricardo Campos z Millennium, już w tym roku jego bank również rozpocznie budowę własnej sieci. Skądinąd wiem, że przymierza się do tego także Pekao SA. Większości banków jednak wpłatomaty ani ziębią ani grzeją.
Bankowcy, którzy na te urządzenia patrzą przychylnie, podkreślają wiele ich zalet. Pierwsza to wypchnięcie osób pragnących wpłacić gotówkę poza salę obsługi w oddziale. Klient sam sprawę załatwia przy automacie i nie musi angażować pracownika banku, który zyskuje czas na sprzedaż wysoko marżowych produktów. No ale najpierw ludzie muszą przyjść do placówki. A jak donoszą statystycy, klienci coraz rzadziej odwiedzają banki. Brett King, współtwórca amerykańskiego Movenbanku, podawał ostatnio przykład Bank of America, w którym w ciągu 15 ostatnich lat średnia liczba wizyt w oddziale spadła z prawie 30 do niewiele ponad 3 rocznie na jednego klienta. Nie wróży to dobrze transakcyjności we wpłatomatach Z drugiej strony dzięki nim rośnie wartość depozytów. Jak podkreśla np. mBank pieniędzy na kontach jest tym więcej, im łatwiej jest klientom wpłacać gotówkę na swoje rachunki. Wydaje się to logiczne. Trzymanie banknotów w portfelu jest niebezpieczne nie tylko dlatego, że mogą paść ofiarą pazernego złodzieja, ale i sprytnej żony czy partnerki właściciela konta, która zawsze znajdzie pomysł, na co by tu je wydać. Częste odwiedzanie wpłatomatów może więc przynieść korzyść. W polskich warunkach najczęściej dostrzegają ją jednak właściciele niewielkich firm, którzy deponują w ten sposób dzienny utarg ze swoich biznesów. Moment na udostępnienie swojej usługi Euronet wybrał więc chyba nie najlepszy. Bo spowalniająca gospodarka nie będzie sprzyjać rozwojowi małych przedsiębiorstw. Chyba, że nie będzie tak źle z tą gospodarką, czego Euronetowi i nam wszystkim życzę.

Brak komentarzy: