W ciągu paru ostatnich dni odebrałem
kilka telefonów od swoich znajomych z branży finansowej z pytaniem,
czy przypadkiem nie wiem, jaka agencja PR wygrała przetarg na
świadczenie usług dla Banku Pocztowego. Nie miałem pojęcia, że
Pocztowy w ogóle ogłosił taki przetarg i że poszukuje wspomagacza
w postaci specjalistów od PR-u. Doszedłem jednak do wniosku, że
skoro kilka osób dopytuje się o to, a informacji tej nie udało się
im zdobyć w inny sposób, to musi to być jakaś wielka tajemnica,
którą trzeba odkryć.
Zadzwoniłem więc do rzeczniczki
Pocztowego. Zarzekała się, że żadnego takiego przetargu nie ma i
nie było a jedyny, o jakim wie, to przetarg na kompleksową obsługę
reklamową, którą niedawno wygrała agencja Arip.
Zaintrygowało mnie to jeszcze
bardziej, bo albo pani rzecznik nie mówi mi prawdy, albo moim
znajomym coś się pomieszało i pomylili PR z reklamą.
Skontaktowałem się z dobrym kolegą z jednej z większych agencji
public relations, obsługującej duże instytucje finansowe. On też
słyszał, że Pocztowy szuka takiej firmy. Wszystko przez
zapowiedziany niedawno plan połączenia Banku Pocztowego z
detalicznym gigantem PKO BP, który jest jego mniejszościowym
udziałowcem. Pocztowcom bardzo to ponoć nie na rękę więc szukają
specjalistów, którzy podpowiedzą im jak takie połączenie
zdyskredytować.
Zastanowiłem się przez chwilę,
dlaczego tak Pocztowy pod skrzydła PKO nie chce trafić. Pierwsza
myśl – Pocztowcy po prostu boją się o własne posady, które
będą zagrożone, gdy fuzja się zrealizuje. Mój redakcyjny kolega,
którego dziennikarskie doświadczenie jest o wiele większe niż
moje, o życiowej mądrości nie wspominając, przyrównał sytuację
Pocztowego do swojego kubka na herbatę, stojącego akurat na biurku.
Stwierdził, że gdybym ja chciał przejąć ten należący do niego
kubek, to nie pytałbym kubka, czy na to ma ochotę. Managerowie
Pocztowego są teraz w sytuacji tego naczynia na herbatę i musi ich
to po prostu bardzo frustrować. Nikt ich o opinię w sprawie
połączenia nie pyta, bo PKO wszystko dogaduje z Pocztą Polską,
która trzyma w ręku większość akcji ich banku.
Takie wyjaśnienie nie do końca mnie
przekonało. Kolega dodał jednak, że zarządzający Pocztowym to w
większości osoby z BRE Banku, które odeszły z niego w momencie,
gdy posadę tam stracił prezes Sławomir Lachowski. Taki Pocztowy
dla Lachowskiego to żaden tam splendor, ale dla jego byłych
podwładnych piastowanie stanowisk w banku z milionem klientów daje
możliwość pokazania się i wybicia. Potrzebują na to jednak
czasu. Pocztowy szybko zdobywa rynek, wystarczy spojrzeć na
statystyki dotyczące liczby kont osobistych. Jeszcze dwa, trzy lata
i bank ten może wbić się do czołówki detalistów. Przejęcie
przez PKO zabiera mu tę szansę. Stąd prawdopodobnie starania
zarządu Pocztowego o to, by fuzja do skutku nie doszła.
To rzeczywiście może być prawda,
choć jeden z moich znajomych z branży, nazwijmy to, medialnej, ma
jeszcze inną hipotezę. Twierdzi, że ludzie z Pocztowego mają
przygotować Lachowskiemu grunt pod ewentualny desant na stanowisko
prezesa PKO BP. Nie jest tajemnicą, że były prezes BRE chciałby
zostać szefem PKO. Przejęcie Pocztowego i najprawdopodobniej
degradacja szefów tego banku kosztem ludzi obecnego szefa PKO
Zbigniewa Jagiełły, szanse na desant praktycznie przekreślają.
Zastanawiam się tylko, jak taki desant miałby wyglądać. Choć
prawdą jest, że obie hipotezy nawzajem się nie wykluczają
Z mojego punktu widzenia ciekawe będzie
w jaki sposób Pocztowy będzie rozgrywać teraz dezawuowanie fuzji z
PKO. I jak na tym wszystkim wyjdą klienci, choć nie sądzę, żeby
ich to specjalnie obeszło. Chyba, że celem PKO jest wchłonięcie
Pocztowego i zlikwidowanie jego marki, co nie jest wykluczone. Wtedy
na pewno na tym stracą, bo oferta BP pod wieloma względami jest
lepsza niż PKO.
Na marginesie warto dodać, że próba
przejęcia Pocztowego przez największego w Polsce detalistę to
doskonały dowód na to, jak dobrą pracę wykonują szefowie BP.
Przez lata bank ten sobie był i nikomu nie przeszkadzał. Teraz
nagle stał się obiektem pożądania. Widać PKO BP widzi w nim
zagrożenie i nie chce pozwolić, by pod jego bokiem wyrósł mu
groźny rywal, konkurujący o tego samego klienta w mniejszych
miejscowościach. Osobiście zabolało mnie też, że rzeczniczka
Pocztowego nie powiedziała mi prawdy o przetargu, chyba że sama jej
nie zna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz