piątek, 12 października 2012

Wojna fundacji na raporty

Nie dalej jak trzy dni temu Fundacja Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego, znana z walki o obniżenie prowizji interchange, zorganizowała konferencję prasową, na której zapowiedziała rychłe przedstawienie wyników pewnego badania. Ma ono dowodzić, jak dużo w naszym kraju kosztuje obsługa kart płatniczych na tle kosztów obsługi gotówki. Sondaż, zainicjowany przez FROB, ma patronat Narodowego Banku Polskiego, a przeprowadzany jest przez specjalistów z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego i firmy Millward Brown SMG/KRC.
Według mnie jest oczywistością, że dziś właściciele sklepów płacą dużo mniej za obsługę gotówki niż za przyjmowanie transakcji kartami. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy przychodzi to wszystko pokazać na konkretnych liczbach i dla całego rynku. Moim skromnym zdaniem jest to niewykonalne. I żadnym specjalistom nie uda się tego badania przeprowadzić tak, by nikt do wyników ich pracy nie mógł się przyczepić. Dotyczy to także sondażu, o którym piszę, zwłaszcza, że sama jego metodologia ma już luki. Nie uwzględnia choćby wpływu rozpoczęcia akceptacji płatności kartą na zwiększenie obrotów w placówkach handlowych. Badanie nie bierze też pod uwagę, że dziś obsługa kasowa, przede wszystkim dla dużych firm, oferowana jest przez banki jako gratis w pakiecie większej liczby usług finansowych. Gdyby urealnić jej koszt, a do tego w rzeczywistości może dojść już niedługo, na pewno będzie on sporo wyższy, niż przyjęto w badaniu. Obawiam się zatem, że końcowy raport z sondażu, który mamy poznać pod koniec przyszłego miesiąca, od razu znajdzie się w ogniu krytyki przeciwników ustawowego ścięcia interchange, z MasterCardem w pierwszym szeregu.
Tymczasem już w poniedziałek nieznana mi dotąd Fundacja im. Pułaskiego organizuje konferencję, na której ma przedstawić inny raport, tym razem o zgubnym wpływie regulacji na rynek kart, z jakim ponoć zetknęła się Hiszpania pod koniec ubiegłej dekady. Coś mi tu pachnie pozakulisowym działaniem MasterCarda. Nie chcę dezawuować Fundacji im. Pułaskiego. To, że ja jej nie znam nie znaczy przecież, że jest mało znana i że jej opinie nie mają wartości. Jednak szperając w internecie z łatwością można się zorientować, że dotychczas fundacja ta zajmowała się przede wszystkimi kwestiami polityki międzynarodowej. Skąd tu nagle zainteresowanie rynkiem kart?
Ponadto udowadnianie zgubnego wpływu regulacji hiszpańskim przykładem, to ulubione zajęcie MasterCarda, który do tej pory sprzeciwia się jakiejkolwiek ingerencji władzy w oligopol na rynku transakcji kartowych. Skojarzenia nasuwają się więc same.
Wybieram się na poniedziałkową konferencję Fundacji im. Pułaskiego. Jestem ciekaw odpowiedzi jej przedstawicieli na kilka niewygodnych pytań, które mogą paść. Jeżeli dowiem się czegoś ciekawego, na pewno napiszę.

Brak komentarzy: