Tak przynajmniej wynika z raportu
kwartalnego spółki mPay. To najstarsza na naszym rynku firma, oferująca
płatności mobilne. Przy pomocy jej rozwiązania za pomocą telefonu komórkowego można
kupować bilety komunikacji miejskiej oraz opłacać parkowanie w kilkunastu miastach
naszego kraju. Od początku roku firma zanotowała przychody na poziomie 1,8 mln
zł oraz zysk netto w wysokości przeszło 300 tys. zł.
I pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego
gdyby nie to, że jak dotąd nikomu w Polsce na płatnościach mobilnych zarobić
się nie udało. Zresztą sam mPay do niedawna również wykazywał straty. W I poł. ub.
roku firma miała 1,1 mln zł przychodów oraz ponad 1 mln zł straty. Szybka
poprawa wyników nastąpiła dopiero po sprzedaży przez giełdową spółkę ATM akcji mPay do Grupy Lew oraz zmianie zarządu. Transakcja miała miejsce
pod koniec ubiegłego roku a już w I kw. tego roku mPay wykazał pierwszy zysk. Skąd
tak znacząca poprawa wyników finansowych w tak krótkim czasie?
Przyglądając się bliżej ostatniemu
raportowi finansowemu mPay widzimy, że poprawa zysku netto jest wynikiem dwóch czynników:
wzrostu przychodów oraz znacznej redukcji kosztów, z 2,3 mln zł w I poł. 2013
r. do niespełna 1,5 mln zł w roku bieżącym. Jak tłumaczy zarząd, przychody rosną
dzięki temu, że przybywa miast, w których można opłacać parkingi i kupować bilety
rozwiązaniem mPaya. Nie pozwoliłoby to jednak na zysk, gdyby nie znacząca redukcja
kosztów. Najbardziej z tytułu wynagrodzeń, z 644 tys. zł do 267 tys. zł, oraz amortyzacji,
z 823 tys. zł, do 243 tys. zł.
Oczywiście cieszy mnie, że spółce mPay udało
się osiągnąć zysk. Na podstawie danych z raportu finansowego nie mogę oprzeć
się jednak wrażeniu, że nie byłoby to możliwe, gdyby nie tzw. synergie z nowym
właścicielem. Nie chciałbym, aby zabrzmiało to zbyt pejoratywnie, ale dla mnie
owe synergie to eufemizm dla różnego rodzaju zabiegów księgowych. Czy w przypadku mPaya będą one
skuteczne także w kolejnych kwartałach?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz