Podczas zagranicznych wyjazdów jedna
karta płatnicza to za mało. Takie są niestety wnioski z historii mojej
czytelniczki, która niedawno wróciła z podróży służbowej do Stanów
Zjednoczonych. Wpadłaby w kłopoty, gdyby wrodzona ostrożność nie kazała
jej zabrać w delegację oprócz karty służbowej również prywatnej kredytówki.
Problemy zaczęły się tuż po wylądowaniu w Ameryce.
Za przejazd taksówką z lotniska do hotelu czytelniczka próbowała zapłacić
służbową kartą wydaną przez Citi Handlowy. Nie udało się, ale płatność była na
tyle nieduża, że czytelniczka była w stanie uregulować ją gotówką. Nieudaną
transakcję kartą wytłumaczyła sobie problemami na łączach – przecież takie
rzeczy się zdarzają – i szybko o niej zapomniała. Przypomniała sobie o niej
dopiero kilka dni później, gdy tą samą kartą próbowała zapłacić za hotel. Niestety,
znów się nie udało, gdyż karta została zablokowana przez bank – wydawcę. Wtedy czytelniczce
przydała się prywatna kredytówka, którą transakcję udało się sfinalizować. Natomiast
o wyjaśnienie blokady zwróciła się do banku po powrocie do Polski.
Okazało się, że za problemy ze służbową
kartą odpowiedzialny był prawdopodobnie tzw. system antyfraudowy banku, który
płatność w taksówce na amerykańskiej ziemi, wykonywaną kilkanaście godzin po paru
transakcjach w Polsce, uznał za operację oszukańczą. Jak powiedziano mi w
biurze prasowym Citi Handlowego, w takiej sytuacji procedury banku zakładają
kontakt telefoniczny z klientem w celu autoryzacji głosowej danej transakcji.
Jeżeli z jakichś przyczyn nie uda się do klienta dodzwonić, bank może kartę
zablokować. W przypadku mojej czytelniczki zapewne tak się właśnie stało.
Trudno się dziwić bankowi, że w danej
sytuacji zareagował blokadą karty – dbał w ten sposób o interes swój i klienta.
Może pojawić się jedynie wątpliwość, czy w tym konkretnym przypadku dołożono wszelkich starań w celu skontaktowania się z klientem. W każdym razie historia ta
uczy, że wyjeżdżając z Polski lepiej mieć przy sobie co najmniej dwie karty
płatnicze i, co przychodzi mi przyznać z trudem jako fanowi kart płatniczych,
parę „groszy” w gotówce.
Zdjęcie pochodzi z zasobów www.StockMonkeys.com
2 komentarze:
Na zagranicznych wyjazdach posługuję się tylko gotówką. Kiedyś, na szczęście w Polsce, miałem taką sytuację, że byłem bez grosza przy duszy, a nie mogłem wyciągnąć pieniędzy z bankomatu, ponieważ moja karta była uszkodzona. Nie chciałoby mi się szukać miejsca do wyjęcia pieniędzy za granicą...Jeszcze tam załatwiać sprawę z kartą, dzwonić tutaj...Oj nie, lepiej zawsze mieć przy sobie zabezpieczenie finansowe.
Ja za granicą posługuję się zawsze karta ale nigdy nie miałem takiego problemu.
Prześlij komentarz