Zainspirowany tekstem jednego z moich
kolegów z serwisu Gazetaprawna.pl postanowiłem zająć się problemem awarii terminali
płatniczych w sklepach lub innych punktach handlowo-usługowych.
11 banków, które
pozwalają płacić naklejką http://www.opieniadzachpopolsku.blogspot.com/2014/11/11-bankow-ktore-pozwalaja-pacic-naklejka.html
Nie wiem, czy kiedykolwiek Was to spotkało,
ale mnie już parę razy zdarzyło się, że delikatesy, w których zwykle płacę kartą, z
powodu usterki terminala, przyjmowały płatności jedynie gotówką. Z reguły
dowiadywałem się o tym z kartki na drzwiach wejściowych do placówki, na której
obsługa wyraźnie informowała o awarii sprzętu. W takim wypadku sprawa jest
prosta: nie macie gotówki, więc nie wchodzicie do środka. Ale co robić, gdy
sprzęt zepsuł się w momencie, gdy naładowaliście już pełen wózek zakupów? Albo,
co gorsza, zjedliście kolację w restauracji czy zatankowaliście auto do pełna na stacji benzynowej i
nie macie możliwości zwrotu towaru?
Płacąc kartą
debetową wydajesz mniej
Okazuje się, że żadne przepisy nie
określają precyzyjnie, co w takiej sytuacji ma zrobić sprzedawca i jak powinien
zachować się klient. Natomiast ustawa o usługach płatniczych całkowicie zdejmuje
z akceptanta odpowiedzialność za brak możliwości dokonania płatności kartą,
jeżeli wynika to z awarii technicznej. Innymi słowy ustawa sugeruje, że w
takiej sytuacji odpowiedzialność spada na konsumenta, który powinien na taką
ewentualność być przygotowany i mieć przy sobie gotówkę. Jako fan kart i
płatności mobilnych fundamentalnie się z tym nie zgadzam. Co zatem robić?
Pożyczasz własną
kartę? Uważaj komu
http://www.opieniadzachpopolsku.blogspot.com/2014/11/pozyczacie-wasna-karte-uwazajcie-komu.html
Oczywiście będąc w hipermarkecie czy osiedlowym sklepie można po prostu zostawić zakupy i wyjść. Ale jeśli towaru nie możecie zwrócić? Kiedyś prowadziłem restaurację i
zdarzało się, że mój terminal nie działał. Z reguły było to
spowodowane awarią nie samego urządzenia tylko linii telefonicznej, za pomocą
której łączyło się ono z centrum autoryzacyjnym. Wtedy jeszcze bezprzewodowych maszyn nie było. Jeżeli na sali byli goście, którzy zaczęli jeść nim dostrzegłem błąd terminala, z reguły kredytowałem ich i liczyłem na uczciwość. Nie pamiętam, abym się zawiódł. Następnego dnia albo za kilka dni
klienci wracali do mnie, by zapłacić za zjedzony wcześniej obiad.
Jednak prowadzona przeze mnie knajpa była
lokalem osiedlowym ze stałymi klientami, których w większości znałem i miałem
do nich zaufanie. Nie każdy przedsiębiorca jest w równie komfortowej sytuacji. Skoro
więc nie ma przepisów regulujących takie sytuacje, to, w jaki sposób problem zostanie
rozwiązany, zależy wyłącznie od obu stron i tego jak się ze sobą dogadają.
A idealnego rozwiązania nie ma. Najłatwiejszym wyjściem jest oczywiście pozwolenie klientowi na skorzystanie z
bankomatu i uiszczenie opłaty gotówką. Gorzej, jeżeli bankomatu nie ma w
pobliżu. Wówczas, w imię dobrych relacji z klientem, obsługa powinna umożliwić
uregulowanie rachunku przelewem. Może się to odbyć na miejscu za pośrednictwem bankowej aplikacji mobilnej klienta lub przy pomocy komputera sprzedawcy. Natomiast w dobie kradzieży danych osobowych i
zaciągania kredytów czy otwierania rachunków na ludzi-słupy, odradzam oddawanie
w zastaw obsłudze dokumentów osobistych, takich jak dowód czy prawo jazdy. Pod żadnym pozorem nie wolno także zostawiać w sklepie karty płatniczej i nikt nie może od Was tego żądać.
A co jeżeli sprzedawca nie godzi się na
żadne rozsądne rozwiązanie? Właściwie nie ma wyjścia i musi coś zaproponować. Może
ewentualnie wezwać policję, ale to też na niewiele mu się zda bo wszystko, co
policja może zrobić, to spisać protokół wydarzenia i czekać, co będzie dalej. Z
tego miejsca wypada mi tylko życzyć, aby takie sytuacje Was nie spotkały. Na
szczęście są one na tyle rzadkie, że na pewno nie zniechęcą Was do korzystania
z kart. W końcu portfela z gotówką także można zapomnieć i zorientować się dopiero po zatankowaniu...
Fot. na licencji CC
5 komentarzy:
Z punktu widzenia klienta najgorzej jak zawiedzie nas bank czyli będzie akurat awaria po stronie banku którego mamy kartę. Z punktu widzenia sprzedawcy/właściciela restauracji najgorzej jeśli problem jest po stronie terminala.. Jeśli lubimy na każdym kroku płacić kartą to dla własnego komfortu lepiej posiadać dwie karty z dwóch różnych banków dzięki czemu unikniemy nie potrzebnych nie przyjemności.
Mi zdarzyła się raz taka sytuacj, gdy przekroczyłem limit na karcie, a chciałem zapłacić za paliwo... Na stacji jednak pozwolono mi podjechać do najbliższego bankomatu, więc jako tako się wszystko udało szybko załatwić :)
Ja sam często zastanawiam się "co będzie, jeśli na stacji nie działa terminal?". To zdecydowanie może być stresująca sytuacja dla klienta i uważam, że sprzedający powinien zadbać o właściwe rozwiązanie sprawy - najlepiej przez umożliwienie klientowi takiej formy płatności, na jaką klient się zgodzi (np. propozycja przelewu).
Oby nikomu nie zdarzyła się nieprzyjemna sytuacja związana z płatnościami! Pozdrawiam!
Panie Tomku, jeśli przekraczamy limit na transakcje gotówkowe na naszej karcie to jest to tylko i wyłącznie nasza wina, nie można ją obciążać sprzedawcy. To zupełnie inna sytuacja niż ta,kiedy nagle terminal przestaje działać...
Jest taki dobry stary instrument finansowy :) ... nazywa się weksel i on póki co może być rozwiązaniem w takiej sytuacji.
Prześlij komentarz