wtorek, 23 września 2014

Kartą debetową nie zapłacisz zbliżeniowo?



Choć dla większości z Was może wydawać się to głupim żartem to fakty są takie, że niektóre banki całkiem poważnie biorą pod uwagę możliwość wyłączenia funkcji zbliżeniowej w wydawanych przez siebie kartach debetowych. Takie działanie ma być jednym z elementów obrony przed skutkami obniżek prowizji od transakcji bezgotówkowych (interchange).

Jak wiecie prowizja ta wynosi dziś w Polsce 0,5 proc. a wkrótce spadnie prawdopodobnie do 0,2-0,3 proc. Komisja Europejska ma plany idące jeszcze dalej – dla tzw. mikropłatności interchange ma wynosić zaledwie 0,1 proc. Taką prowizją mają być obarczone wszystkie transakcje o wartości do równowartości 20 euro. W polskich warunkach w tym limicie zmieści się pewnie z 95 proc. wszystkich płatności kartami więc średnia realna stawka interchange będzie niewiele wyższa od 0,1 proc.

Tymczasem banki utrzymują, że opłacalność wydawnictwa kart w modelu oferowanym przez Visę i MasterCarda kończy się przy prowizji na poziomie 0,5-0,7 proc. Jeżeli to prawda, wkrótce będą musiały albo zamknąć biznes kartowy albo wymyślić dla niego nowy model finansowania.

I wymyślają. Od tradycyjnych sposobów, polegających na podnoszeniu opłat za wydanie czy używanie karty, przez likwidację programów promujących aktywne korzystanie z plastiku (tzw. moneybacki) aż po koncepcje z kategorii co najmniej oryginalnych. O jednym z nich piszę dziś w DGP. BZ WBK zastanawia się, czy nie powrócić do wydawania kart bankomatowych. Działałyby tylko w urządzeniach tego banku i nie miałyby logo międzynarodowych organizacji płatniczych. W rezultacie bank mógłby zaoszczędzić na opłatach licencyjnych, ponoszonych na rzecz MasterCarda i Visy.

Inny pomysł to wprowadzenie bankomatów dostępnych wyłącznie dla własnych klientów. Nie jest tajemnicą, że właściciele tych urządzeń do dziś nie mogą wybaczyć organizacjom płatniczym obniżenia kilka lat temu prowizji od wypłat gotówki do ok. 1,3 zł. To czyni nisko opłacalnym utrzymywanie sieci bankomatów, za to jest doskonałym prezentem dla banków, które ich nie zbudowały, takich jak Alior czy mBank.

Wreszcie najciekawszym pomysłem na biznes kartowy po nowemu jaki usłyszałem, jest wyłączenie funkcji zbliżeniowej w kartach debetowych. Chodzi o to, że możliwość wykonywania szybkich płatności bezstykowych zachęca do płacenia w ten sposób za niewielkie zakupy, na czym banki będą tracić najwięcej. Zubożenie karty debetowej o tę możliwość miałoby zatem wybić z głowy klientom używania debetówki do płacenia za gazetę czy fajki w kiosku. Wciąż mogliby to robić kartą kredytową. Miałoby to więc przekonać dużą część klientów do polubienia kredytówek. Na nich bank zarabia więcej, bo nie dość, że ma interchange to jeszcze odsetki od zadłużenia.

Jeżeli korzystacie jedynie z debetówki i lubicie płacić zbliżeniowo a wizja rezygnacji z tego rozwiązania przynajmniej was martwi – możecie spać spokojnie. Moim zdaniem ma ona niewielkie szanse na się urzeczywistnienie. Bankom nie pozwoli na to ryzyko utraty klientów. A nawet jeżeli ktoś się na to zdecyduje, to na pewno pozostaną instytucje, oferujące zbliżeniowe debetówki, więc zawsze będzie się gdzie przenieść. 

Fotografia na licencji CC.

Brak komentarzy: