sobota, 13 września 2014

Po co nam ten pasek, skoro mamy chip

Na prośbę jednego z moich czytelników postanowiłem zgłębić intrygujące go zagadnienie, a mianowicie dlaczego, choć ma kartę z mikroprocesorem, to w niektórych sklepach obsługa wciąż przeprowadza transakcję jego plastikiem za pomocą paska magnetycznego. Wyjaśnienie tego wcale nie jest takie proste. Ale zacznijmy od początku.

Karty z mikroprocesorem, zwanym też potocznie chipem, to druga generacja kart bankowych. Dane na nim zapisane są o wiele bezpieczniejsze niż te wgrane na pasek magnetyczny. Chip utrudnia więc tzw. skimming, czyli skopiowanie danych np. poprzez specjalną nakładkę na bankomacie. Skradzione w ten sposób dane służą przestępcom do stworzenia kopii karty i wykonywania nią nielegalnych operacji. Bezpieczeństwo kart z chipem jest dodatkowo gwarantowane przez autoryzację transakcji osobistym kodem PIN, a nie łatwym do podrobienia podpisem, jak w przypadku plastików z paskiem. Już od 1 stycznia 2011 roku wszystkie bankomaty i terminale płatnicze działające w naszym kraju są przystosowane do obsługi kart drugiej generacji.

Polskie banki praktycznie nie wydają już kart wyposażonych wyłącznie w pasek magnetyczny. Większość rynku, bo ponad 91 proc., to tzw. hybrydy, a więc karty wyposażone zarówno w pasek jak i chip. Plastików bez paska, a więc wyposażonych tylko w mikroprocesor, jest na razie niewiele – z danych NBP wynika, że ok. 20 tys. sztuk. To karty lokalne, wydawane np. przez Bank Spółdzielczy w Barlinku.

Pojawia się jednak pytanie: skoro wszędzie można używać kart z mikroprocesorem, po kiego grzyba banki wydają jeszcze karty zarówno z chipem jak i paskiem? Odpowiedź na to pytanie może wydać się zaskakująca, ale to dlatego, że nie wszystkie rynki są tak nowoczesne jak polski. W innych krajach, np. w Stanach Zjednoczonych, wciąż większość kart ma tylko pasek a działające tam terminale czy bankomaty nie są w stanie odczytać danych z mikroprocesora. Karta z samym chipem byłaby tam całkowicie bezużyteczna. Banki wydają więc hybrydy, które procesują transakcję poprzez bezpieczny chip, jeżeli terminal ma taką możliwość, lub za pomocą mniej bezpiecznego paska, jeżeli terminal nie ma odpowiedniego czytnika.

Niestety, zasadę tę wykorzystują złodzieje. To dlatego skimming paska wciąż się do czegoś przydaje. U nas nie można z niego zrobić pożytku, ale skopiowaną tak kartą można ukraść pieniądze za granicą.

Zdarza się jednak, że i w Polsce płatność w sklepie realizowana jest za pomocą paska magnetycznego. W takiej sytuacji znalazł się właśnie mój czytelnik. Chociaż wszystkie terminale w naszym kraju powinny akceptować chip, to organizacje płatnicze dopuszczają jeszcze możliwość wykorzystania paska w sytuacjach awaryjnych. Dochodzi do nich np. w wyniku usterki czytnika mikroprocesorowego w terminalu. Innym powodem mogą być błędne dane zapisane na chipie karty lub np. zaśniedziałe styki mikroprocesora na plastiku.

5 komentarzy:

Grzegorz pisze...

W ostatnich dniach bardzo często widzę w hipermarketach, jak kasjerki wkładają najpierw do czytnika czipowego, potem od razu do paskowego, nie wiem, dlaczego tak jest, ostatnio sam wkładałem do czytnika i za pierwszym razem miałem komunikat "transakcja odrzucona", nie wiem, czy to moja karta szwankuje, czy jest jakiś inny problem.

Tomek K pisze...

Jeżeli chodzi o bankowosść mobilną, to uważam że jesteśmy bardzo do przodu. Dobry przykład to USA, gdzie z chipem mogą być problemy. Ale jak rozmawiałem, to słyszałem, że lubią mieć po prostu gotówkę przy sobie.

Unknown pisze...

Pewnie jest trochę prawdy w tym umiłowaniu do gotówki Amerykanów. Ale z drugiej strony, jeżeli płacisz większą kwotę gotówką to patrzą na Ciebie jak na gangstera :)

Maciej pisze...

Ja zazwyczaj "grubsze" posiadam na karcie, drobne w portfelu zawsze się znajdą :)

Patryk pisze...

Przerażająca jest sama myśl, że ktoś może się dobrać do naszej karty.. Wiem że jest ubezpieczenie na kartę, bodaj 2 zł miesięcznie, a ma się 100% gwarancję odzyskania środków. Historia z życia wzięta, koleżanki leciały gdzieś za granicę z Polskiego biura, tylko jedna miała ubezpieczoną kartę, przelała im pieniądze za wakacje - do biura ma się rozumieć, które przed wylotem splajtowało. Tylko ona dostała zwrot bo miała ubezpieczoną kartę