To już pewne, że prowizja od transakcji
bezgotówkowych kartami nie zostanie obniżona wraz z początkiem przyszłego roku.
Tę opłatę, zwaną interchange, właściciele sklepów przekazują do banków za
pośrednictwem agentów rozliczeniowych, czyli operatorów terminali, z tytułu
przyjętych płatności bezgotówkowych. Aby nowe stawki interchange mogły zacząć
obowiązywać od początku przyszłego roku, odpowiednia ustawa powinna zostać
uchwalona do końca października. Wtedy
prezydent miałby ustawowe 30 dni na jej podpisanie a następnie pozostałoby
jeszcze 30 dni na tzw. vacatio legis.
Spadek kosztów obsługi transakcji
kartami to błogosławieństwo dla właścicieli sklepów i punktów usługowych. Ale
przekleństwo dla banków, które będą musiały szukać nowych źródeł przychodów
oraz oszczędności na kosztach wydawnictwa kart. O sposobach na to możecie przeczytać
tutaj: http://opieniadzachpopolsku.blogspot.com/2014/09/karta-debetowa-nie-zapacisz-zblizeniowo.html
Tymczasem jasne jest, że nowelizacja
ustawy o usługach płatniczych obniżająca prowizję, nie zostanie w tym miesiącu
przyjęta przez parlament. Podczas ostatniego posiedzenia sejmowej Komisji
Finansów Publicznych posłowie byli zajęci pracą nad budżetem i nie znaleźli
czasu by omówić temat interchange. Następne
posiedzenie Sejmu planowane jest na początek listopada i dopiero wtedy
członkowie KFP będą mogli rozpatrzyć projekt odpowiedniej ustawy.
Gdyby przyjąć jakiś ekspresowy tryb
pracy nad nim można wyobrazić sobie, że zdoła w ciągu kilku najbliższych
tygodni przejść przez Sejm i Senat. Wówczas pojawi się szansa, by nowe niższe
stawki interchange zaczęły obowiązywać pod
koniec I kw. przyszłego roku.
Jak może wiecie od 1 lipca 2014 r.
obowiązuje maksymalny limit na prowizję interchange, wprowadzony specjalną
ustawą. Po co więc kolejna regulacja? To efekt porozumienia zawartego pomiędzy
Visą a Komisją Europejską. O szczegółach możecie przeczytać tutaj: http://opieniadzachpopolsku.blogspot.com/2014/08/bedzie-kolejna-regulacja-na-rynku-kart.html
O tym, dlaczego parlamentarzyści wpadli
na pomysł kolejnej regulacji rynku kart bankowych możecie przeczytać w moich
poprzednich wpisach. W tym miejscu wspomnę tylko, że będzie ona nie tylko
dotykać stawek interchange. Obecnie obowiązujący maksymalny limit prowizji 0,5
proc. zostanie obniżony do 0,2-0,3 proc. odpowiednio dla kart debetowych i
kredytowych. Ale regulacja wprowadzi także elementy tzw. miękkiego nadzoru nad organizacjami płatniczymi, czyli MasterCardem
i Visą.
Firmy te, zanim zmienią jakiekolwiek
inne opłaty niż interchange, będą musiały z odpowiednim wyprzedzeniem informować
o tym Komisję Nadzoru Finansowego, oraz pochwalić się tym na swoich stronach
internetowych. Ma to je zniechęcić do rekompensowania spadku przychodów w
jednym miejscu poprzez zwiększanie opłat gdzie indziej.
Zdjęcie na licencji CC
3 komentarze:
Panie Jacku,
jakie jest Pana stanowisko wobec interchange? Uważa Pan, że stawka powinna być dalej obniżana, czy nie?
Ciekawi mnie Pana opinia. Rozumiem, że blog ma mieć bardziej charakter informacyjny, ale mnie osobiście brakuje Pańskiego komentarza na końcu tekstu.
Pozdrawiam,
Łukasz Otlewski
Panie Łukaszu, dziękuję za komentarz. W zaistniałej sytuacji, skomplikowanej po decyzji Visy, raczej nie ma wyjścia. No chyba, że przyspieszeniu ulegną prace nad MIF-em. Słyszałem, że może on wejść w życie nawet w maju przyszłego roku. Ale i tak vacatio legis, choć skrócone, wynosić będzie zdaje się 6 miesięcy. Więc robi się nam końcówka przyszłego roku, jako realny termin obowiązywania nowych stawek IF. Przez ten czas straszny się bałagan u nas zrobi i może to spowolnić rozwój sieci akceptacji. Z tego punktu widzenia wydaje mi się, że regulacja powinna się odbyć.
Natomiast co do dalszego obniżania IF. W moim odczuciu stawki obowiązujące u nas od lat były za wysokie i nieuzasadnione. Obniżka była potrzebna. Stawka 0,5 wydawała się optymalna, bo pozwalała zarabiać na wydawnictwie. A przy okazji wymuszała na bankach redukcję kosztów i wycięcie moim zdaniem bezsensownych moneybacków, które trafiały do osób już korzystających z kart a nie zachęcających do tego gotówkowców. Obniżka do 0,2-0,3 jest wymuszona przez okoliczności zewnętrzne, ale banki ją przełkną. Gorzej, jeżeli w KE zacznie się upowszechniać przeświadczenie, że IF w ogóle nie jest potrzebne i zostanie uregulowane do 0. To będzie oznaczać koniec tradycyjnego wydawnictwa kart. Wtedy albo banki redefiniują ten biznes, albo trafi on w ręce podmiotów niebankowych.
Bardzo dziękuję za odpowiedź. Życzę miłego dnia.
Łukasz Otlewski
Prześlij komentarz