czwartek, 2 października 2014

Orange Finanse – mBank w mandarynkowej skórze

Przed chwilą ogłoszono start Orange Finanse, wspólnego przedsięwzięcia polskiego oddziału Orange oraz mBanku. Obie instytucje pod nową marką oferować będą wspólnie usługi finansowe – konta osobiste z kartami płatniczymi i kredytami dla klientów indywidualnych a w najbliższym czasie także rachunki i kredyty dla firm.

Pod względem warunków finansowych oferta Orange Finanse nie wyróżnia się niczym nowym. W kilku punktach jest nieco lepsza a w kilku innych nieco gorsza od oferty głównego konkurenta, czyli T-Mobile Usługi Bankowe. W tym miejscu nie będę więc szczegółowo analizować charakterystycznych dla niej procentów, opłat i prowizji. Chciałbym natomiast zająć waszą uwagę tymi jej elementami, które z mojego punktu widzenia są o wiele ciekawsze. 


Po pierwsze Orange Finanse już wystartowało, ale klienci, którzy założą tu rachunek i zechcą płacić telefonem, nieco się zawiodą. Na razie Orange Finanse oferuje tylko naklejki zbliżeniowe na telefon a płatności mobilne aparatami z anteną NFC oraz systemami Android i Windows Phone będą możliwe dopiero za jakiś czas. To dziwi w sytuacji, gdy w przedsięwzięciu bierze udział bank nazywający się „ikoną mobilności” oraz operator komórkowy, który przy płatnościach współpracuje z nim już od dwóch lat. W moim odczuciu pokazuje to tylko, jak skomplikowanym produktem są płatności w tzw. modelu simcentrycznym, gdzie dane potrzebne do transakcji przechowywane są w tzw. bezpiecznym miejscu na karcie SIM. I wróży mu nie najlepiej.

Przy okazji dowiedziałem się, że MasterCard i Visa mocno lobbują w firmie Apple, by umożliwiła płatności zbliżeniowe telefonami marki iPhone wszystkim bankom, które będą chciały je zaoferować. Na razie są one dostępne dla klientów kilku instytucji w Stanach Zjednoczonych. Ponoć firma z Cupertino ma podjąć decyzję w tej sprawie jeszcze w tym roku. O rozwiązaniu płatniczym Apple’a możecie przeczytać tutaj:


Druga rzecz, która rzuciła mi się w oczy podczas prezentacji Orange Finanse, to podobieństwo aplikacji i internetowego serwisu transakcyjnego do rozwiązań dobrze znanych z nowego mBanku. Zarówno aplikacja jak i system bankowości elektronicznej zostały dostarczone przez mBank, nieco zmodyfikowane oraz obrandowane mandarynkowym logo Orange. Poruszanie się po nich osobom, które wcześniej miały już do czynienia z mBankiem, nie powinno więc sprawiać problemów. Aplikacja mBanku należy do najlepszych na rynku w związku z tym także klienci, którzy wcześniej nie korzystali z bankowości mobilnej, szybko docenią jej zalety. O tym, dlaczego uważam, że nowa apka mBanku jest taka dobra pisałem tutaj:


Ponadto w porównaniu z mBankową aplikacja Orange Finanse została jeszcze poprawiona – proces aktywacji można dokończyć bez dostępu do komputera. Ze względów bezpieczeństwa odbywa się on wciąż dwukanałowo, ale zamiast komputera wykorzystywane jest połączenie głosowe z call center. Różnic jest więcej, ale na pierwszy rzut oka to drobnostki. Przetestuję i wrócę do tematu w ciągu kilku dni, jeżeli znajdę coś interesującego.

Na koniec jeszcze jedna ciekawostka – rachunek w Orange Finanse można otworzyć zdalnie, poprzez przelew z innego banku. Niestety, jeżeli będziecie robić to przez komórkę, nie zawsze się to uda. Przelew wykonuje się tzw. pay by linkiem, obsługiwanym przez firmę Blue Media. Spółka ta nie ma niestety umów na tę usługę z wszystkimi bankami. Na liście są np. Pekao, BPH czy Meritum Bank, ale nie ma choćby Banku Śląskiego. W rezultacie część potencjalnych klientów w celu założenia konta będzie zmuszona do skorzystania z usług kuriera lub zakończenia procesu w serwisie internetowym.

Brak komentarzy: