poniedziałek, 13 października 2014

Namówili cię na kredytówkę? Używaj, ale z głową…


Po ostatnim wpisie na temat kart kredytowych na moim fejsbukowym profilu wywiązała się dyskusja o wadach i zaletach kredytówek. Ich zwolennicy podkreślają, że to najwygodniejsza forma finansowania zakupów konsumpcyjnych, a po ostatnich obniżkach stóp procentowych, również jedna z najtańszych, o ile w ogóle nie najtańsza. Przekonują też, że kredytówką można nie tylko płacić w sklepach stacjonarnych czy internecie, ale wygodnie wykonywać z jej rachunku przelewy i wypłacać gotówkę z bankomatów. I że wcale nie jest to takie drogie w porównaniu z kartą debetową, która także kosztuje.

Mój poprzedni wpis na temat kart kredytowych możecie znaleźć pod tym linkiem: http://opieniadzachpopolsku.blogspot.com/2014/10/kilka-rzeczy-ktorych-nigdy-nie-robcie.html

Oczywiście, nie mam monopolu na postrzeganie rzeczywistości. Każdy może to robić po swojemu i mieć na temat kart kredytowych poglądy jakie sobie chce. Nie może jednak abstrahować od faktów. A te mówią dobitnie, że kredytówka to instrument drogi a jeżeli korzysta się z niego nieumiejętnie, może być bardzo drogi. Udowodnię to na podstawie oferty trzech banków: dużego, w tej roli wystąpi PKO BP z „Przejrzystą kartą kredytową”, średniego – Millennium z kartą „Impresja” oraz małego – Meritum ze standardową kartą kredytową.

Wszystkie trzy karty mają oprocentowanie nominalne w wysokości 12 proc. Obecnie to maksymalny poziom odsetek, jakie banki mogą pobierać od kredytów konsumpcyjnych. Zatem wszystkie inne kredyty ratalne czy gotówkowe również nie mogą być droższe. Mogą być za to tańsze i takie można znaleźć. Z danych Narodowego Banku Polskiego wynika, że w sierpniu (to najświeższa statystyka jaką dysponujemy) limity w rachunku osobistym miały średnie oprocentowanie w wysokości 11 proc. Natomiast kredyty gotówkowe z okresem spłaty do roku – przeciętnie 8,3 proc. Są więc na rynku produkty kredytowe oprocentowane dużo niżej od kart.

Ich zwolennicy podniosą od razu, że każda oferuje okres bezodsetkowy, w trakcie którego kredyt jest bezpłatny. Trudno oczywiście się z tym nie zgodzić. Tylko ile osób potrafi co miesiąc spłacić całą kwotę zadłużenia na karcie? Pewne światło na to może rzucić statystyka Komisji Nadzoru Finansowego. Wynika z niej, że zadłużenie na kartach wynosiło na koniec sierpnia 12,6 mld zł i rośnie od kilku miesięcy. W tym samym czasie liczba kart się zmniejszyła. Czyli ci, którzy kredytówki mają, zadłużają się coraz bardziej a czasem za bardzo, o czym świadczą z kolei dane Biura Informacji Kredytowej (znalazłem takie z ub. roku). Dowiadujemy się z nich, że 17 proc. kredytów w karcie nie jest spłacanych terminowo. Zaryzykuję więc stwierdzenie, że duża część użytkowników kart korzyści z okresu bezodsetkowego nie odnosi w ogóle.

Argumentem przemawiającym na korzyść kredytówek może być brak opłaty za jej wydanie. Zwłaszcza w konfrontacji z kredytem gotówkowym, za który zwykle trzeba zapłacić nawet i 5 proc. prowizji. Ale karty nadrabiają opłatami za przyjemność korzystania z nich. W PKO wynoszą one 45 zł, w Meritum 60 zł a w Millennium 75 zł. W dodatku są to opłaty cykliczne, pobierane zwykle w odstępach rocznych. Można oczywiście ich uniknąć, ale wykazać się przy tym trzeba aktywnością, czyli wydawać kartą odpowiednią kwotę: od 300 zł miesięcznie w Meritum, poprzez 600 zł w PKO aż po 1000 zł w Millennium.

Wreszcie za zupełnie nierozsądne uważam wypłacanie kartą kredytową gotówki z bankomatów, bo prowizje z tego tytułu mogą sięgać nawet 20 procent podejmowanej kwoty. Z omawianych banków najniższą prowizję pobiera Meritum – 3 proc. W Millennium wynosi ona 3,99 proc. a w PKO – 4 proc. Wszystkie banki stosują jednak kwotę minimalną. W PKO jest ona najwyższa – wynosi 10 zł. Wystarczy więc wypłacić kredytówką z bankomatu 50 zł, by zapłacić za tę przyjemność jedną piątą podejmowanej kwoty. Przy tym zadłużenie powstałe w wyniku transakcji gotówkowych nie mieści się w okresie bezodsetkowym, zatem od razu pojawiają się koszty wynikające z oprocentowania kredytu. Prowizje za przelewy z rachunku karty są już niższe, ale wciąż wysokie – 2 proc. z minimum na poziomie od 2 do 5 zł.

Tymczasem właściciele bankomatów nie będą mogli pobierać dodatkowych opłat za wypłaty gotówki. Przeczytacie o tym tutaj: http://opieniadzachpopolsku.blogspot.com/2014/09/nie-bedzie-dodatkowych-opat-od.html

Reasumując, karta kredytowa jest dziś tańsza niż kiedyś, ale wciąż droga. I jest oczywiście dla ludzi pod warunkiem, że umieją z niej korzystać, czego wszystkim swoim czytelnikom serdecznie życzę.

Zdjęcie na licencji CC

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Witam bardzo chciałbym aby ktoś napisał czemu banki zawsze nas nagrywają jak dzwonimy na infolinię a często inne banki jak my chcemy nagrać rozmowę się poprostu rozłączają ?
Jak to jest w tej Polsce,jak to jest?

Anonimowy pisze...

Prosty tekst ns poziome późnego gimnazjum. Czy naprawdę nie można napisać nie opierając się o banały ... ? Czego autorowi tekstu życzę.

Unknown pisze...

Chętnie się tym zajmę, ale proszę sprecyzować, bo chyba nie do końca rozumiem problem. Gdy dzwonię do call center banku zwykle słyszę informację, że rozmowa jest nagrywana...

Unknown pisze...

O wreszcie pojawił się na moim blogu pierwszy naprawdę merytoryczny i wartościowy komentarz. Dziękuję :)

Tomasz Sobejko pisze...

Chodzi poprostu o to że banki nagrywają nas w każdej sytuacji już na początku na infolinii słyszymy jeśli chcesz z nami rozmawiać to MUSISZ zgodzić się na nagrywanie bo inaczej mamy Cię w nosie ( tak ja odbieram tą ich regułkę)- i to nie tylko w bankach,gdziekolwiek- Plus, Nc+. Nie mamy wyboru,czy to jest sprawiedliwe ?
Napisano mi że: Każda rozmowa z konsultantem jest nagrywana celem bezpieczeństwa, aby w przyszłości można było ustalić dyspozycje które zostały przez Klienta wydane, oraz czy była poprawna.
W przypadku poinformowania przez klienta bądź osoby nie będącej klientem Banku o zamiarze rejestracji rozmowy, konsultant ma prawo nie zgodzić się na rejestrowanie rozmowy i zakończyć ją z uwagi na ochronę swoich danych osobowych i brak wiedzy w jakim celu nagranie jest dokonywane (np. czy nie zostanie wykorzystane dla naruszenia dóbr osobistych normowanych w kodeksie cywilnym art. 23-24 bądź dalej idącego naruszenia w postaci zniesławienia penalizowanego w art. 212 § 1 kodeksu karnego).

Jednak nadal czuję że to niesprawiedliwe jeśli ja chcę ich nagrać a oni nie zgadzają się. Odrazu takie ich zachowanie-odpowiedz wydaje mi się jest założeniem że KLIENT MA ZŁE ZAMIARY.

Trochę poczytać możemy w internecie jak i pooglądać w tv że banki oszukują nas wciskając jakieś lokaty specjalne, produkty- jak je nam przedstawiają to tylko same pozytywy,jednak ja jako klient niejednokrotnie zostałem wprowadzony w błąd-jeden konsultant mówi coś innego a drugi jeszcze inaczej i to nagrywanie mogłoby być dowodem ale nie będzie bo.. nie ma zgody .

Zawsze ale to zawsze mnie to wkurza,bank wcale nie jest instytucją zaufania a tu pokazana jest jego wyższość a jak się nie zgadzasz to...