Polski rynek usług finansowych należy do
najbardziej konkurencyjnych na świecie. Efektem tego jest mnóstwo usług, które stały
się u nas lub pomału stają się powszechne, choć na większości innych rynków
mało kto o nich słyszał albo ich wdrażanie idzie jak po grudzie. Przykładów
można wymienić sporo a ja wspomnę w tym miejscu choćby o kartach zbliżeniowych,
aplikacjach bankowych na smartfony czy płatnościach mobilnych.
Po co na karcie
jest pasek magnetyczny, skoro jest tam mikroprocesor http://www.opieniadzachpopolsku.blogspot.com/2014/09/po-co-nam-ten-pasek-skoro-mamy-chip.html
Jednak przy okazji poszukiwania tego „co
chwyci” banki obdarowują nas także gadżetami, które albo już na starcie, albo
po pewnym czasie okazują się kompletnym niewypałem i klapą. Wiedząc, że mogę narazić
się tu czy tam, zaryzykowałem przygotowanie listy kilku takich wodotrysków,
które wydają mi się bez sensu a banki utrzymują je w ofercie chyba tylko
dlatego, że o nich po prostu zapomniały.
Programy
do zarządzania domowym budżetem
Na pierwszym miejscu wymieniłbym narzędzia
z kategorii personal finance management. To oprogramowanie, które pomaga w
zarządzaniu domowym budżetem. Na niektórych rynkach, np. w USA, robi ono
prawdziwą karierę. W nadziei na powtórzenie tego sukcesu sprowadzono je do Polski
a w pewnym momencie zdawało się, że staną się nawet rynkowym standardem. Do
oferty wprowadziło je kilka banków, m.in. Meritum, Śląski czy Millennium.
Szybko okazało się jednak, że Polacy ich nie potrzebują bo, w przeciwieństwie
do Amerykanów, korzystają z kart debetowych a nie kredytowych i mają ciągły dostęp do historii
swoich wydatków. Poza tym nikomu nie chce się wklepywać do komputera kwot z
paragonów.
Przelewy
przez Facebooka lub e-mail
Jako pierwszy z naszych banków wprowadził
je chyba Alior w Syncu. W jego ślady poszło kilka innych instytucji i mam
wrażenie, że konieczność udostępnienia tej funkcji argumentowana była na każdej
bankowej konferencji prasowej. Jeszcze chyba dziś niektórym bankowcom wydaje się, że
ulubioną czynnością ich klientów, która wypełnia wszystkie wolne chwile, jest pożyczanie
sobie gotówki a następnie oddawanie jej za pośrednictwem przelewów na
Facebooku. W dobie coraz szerszej sieci akceptacji kart, kiedy nawet „Pan
Kanapka” ma przenośny terminal do przyjmowania płatności bezgotówkowych,
przelewy przez portal społecznościowy czy pocztę elektroniczną to jakaś nisza,
bez której spokojnie można się obejść.
Płatności
z wykorzystaniem QR kodów
Może trochę ryzykownie, ale zakładam, że
duża część z Was faktury za najważniejsze usługi dostaje pocztą elektroniczną a
rachunki opłaca w bankowości internetowej albo mobilnej, zatwierdzając po prostu
wcześniej zdefiniowane przelewy jednym kliknięciem. Czy wyobrażacie sobie, że rezygnujecie
z tej wygody, wracacie do papierowych blankietów, każdy z nich skanujecie co
miesiąc za pomocą aparatu w swojej komórce a następnie potwierdzacie płatność w
aplikacji mobilnej? Bo ja nie, ale kilka banków jest innego zdania i oferuje
płatności przy wykorzystaniu tzw. QR kodów. Citi Handlowy zdaje się testował
nawet to rozwiązanie do opłacania przejazdów w taksówkach. Może gdzieś na
świecie to się przyjęło, ale u nas to przeżytek.
Karta
z wyświetlaczem
Po każdej płatności w sklepie czy
skorzystaniu z bankomatu na niewielkim wyświetlaczu umieszczonym w rogu karty
pokazuje się aktualny stan rachunku, do którego karta jest podpięta. Wygodne?
Oczywiście. I byłoby wyśmienicie praktycznym wynalazkiem, ale 10 lat temu,
kiedy o smartfonach jeszcze nam się nie śniło. Dziś nie trzeba nawet uruchamiać
aplikacji na telefonie, by wiedzieć ile mamy na koncie. Zapewniają to widżety,
które procentowo lub liczbowo informują o dostępnych środkach. Dodatkowo nic
nie kosztują a karta z wyświetlaczem traktowana jest jako prestiżowa i trzeba
za nią słono płacić.
NFC
w modelu simcentrycznym
Rozumiem organizacje
płatnicze, które inwestują w płatności mobilne z wykorzystaniem danych karty
umieszczonych na karcie SIM komórki. Nie dziwię się telekomom, że próbują z
tego zrobić dodatkowe źródło swoich przychodów. Ale po co w to wchodzą banki
skoro mają do dyspozycji rozwiązania o wiele wygodniejsze i tańsze?
Jeżeli masz
starszy telefon też możesz płacić mobilnie http://www.opieniadzachpopolsku.blogspot.com/2014/11/11-bankow-ktore-pozwalaja-pacic-naklejka.html
To kilka bezsensowych gadżetów, które
przyszły mi do głowy. Zgadzacie się ze mną? A może znacie jeszcze inne?
Zachęcam do komentowania. Aha, u góry bloga po prawej stronie jest ankieta.
Jeżeli jeszcze nie zagłosowaliście, to zapraszam. Zajmie o Wam 3 sekundy.
Dzięki.
Fot. na licencji CC
3 komentarze:
Chyba wszystkie najlepsze symieniłeś :) też nie wiem po co, w jakim celu to, ale może kiedyś będzie to hmmm "modne"?
A ja się nie zgodzę w kwestii kodów QR - jest to bardzo wygodne rozwiązanie i w dodatku wcale nie trzeba mieć paperowej faktury! Wystarczy otworzyć fakturę elektroniczną i zrobić zdjęcie aplikacją mobilną. Jest to nawet szybsze niż normalne, komputerowe logowanie się do banku. Minus niestety taki, że kody QR nie są specjalnie popularne w naszym kraju. A ja chętnie bym korzystał z takiej funkcjonalności częściej!
No tak, ale jak się ma zdefiniowanych odbiorców to aplikacją mobilna można płacić bez konieczności skanowania czegokolwiek. Szybciej już się nie da :)
Prześlij komentarz