czwartek, 4 grudnia 2014

Czy limity na karcie naprawdę chronią przed oszustwami?


Kilka dni temu opublikowałem w DGP tekst o wytycznych KNF dla banków w sprawie bezpieczeństwa transakcji internetowych. Jednym z elementów materiału był poradnik, w którym dowodzę, że całkiem dobrym pomysłem na zabezpieczenie się przed oszustwami w sieci jest wyzerowanie limitów na transakcje internetowe, podnoszenie ich bezpośrednio przed zakupami oraz ponowne obniżanie po wykonaniu płatności.


Moja rekomendacja wzbudziła wątpliwości jednego z czytelników. Jego zdaniem sklep internetowy nie ma obowiązku sprawdzać czy klient ma środki na daną transakcję i może z założenia przyjąć, że ma. Jeżeli tak postąpi to bank wydawca karty otrzyma od razu rozliczenie płatności i obciąży rachunek, nawet jeżeli ktoś ma limity ustawione na 0 zł, ponieważ są to limity autoryzacyjne a nie wydatków. Oczywiście jeżeli klient tego typu transakcję wychwyci na wyciągu i ją zareklamuje, to po pewnym czasie otrzyma zwrot środków, ale jeśli płatność umknie jego uwadze, pieniądze straci pomimo wyzerowania limitów.

Kilka prostych sposobów na zwiększenie bezpieczeństwa kart http://www.opieniadzachpopolsku.blogspot.com/2014/10/proste-sposoby-na-wieksze.html

Wydawało mi się to niemożliwe, ale nie byłem w stanie zweryfikować tego samodzielnie. W związku z tym poprosiłem o pomoc kilka banków, w tym Handlowy i mBank. Z uzyskanych w ten sposób wyjaśnień wynika jednoznacznie, że opisana przez czytelnika sytuacja z technicznego punktu widzenia jest możliwa i mogła mieć miejsce w przeszłości. Jednak przy obowiązujących dziś na rynku regulacjach nie powinna mieć miejsca. Ale po kolei.

Transakcje internetowe z założenia są online, więc ich autoryzacja jest obowiązkowa. Konieczność wysłania zapytania autoryzacyjnego spoczywa na sklepie i wynika z regulacji MasterCarda i Visy. Jeżeli któryś akceptant postąpi wbrew tym regulacjom, przejmuje na siebie pełną odpowiedzialność za transakcję. Oznacza to, że bank w każdym momencie może wszcząć procedurę chargeback a sklep będzie musiał pobrane pieniądze zwrócić. Natomiast procedury samych banków w tym zakresie są różne, część z nich tego rodzaju transakcję zaksięguje, inne nie. Jeżeli jednak klient ją zareklamuje, bank ma obowiązek oddać mu środki niezwłocznie a następnie może dochodzić zwrotu od sklepu, na podstawie niezgodności transakcji z regulacjami.

Bankowcy, z którymi rozmawiałem na ten temat podkreślali jednocześnie, że kluczową rolę w zakresie bezpieczeństwa transakcji internetowych pełnią agenci rozliczeniowi, czyli instytucje pośredniczące w transferze pieniędzy między bankami a akceptantami. To oni de facto gwarantują płatność lub zwrot transakcji i biorą na siebie związane z tym ryzyko. Sklepy internetowe powinny więc być pod ich specjalnym nadzorem bo w razie fraudów to agent poniesie ich koszt. Poza tym jeżeli agenci będą rozliczać transakcje niezgodnie z regulacjami organizacji płatniczych, narażają się dodatkowo na regulaminowe kary od MasterCarda i Visy.

Mam nadzieję, że tym samym rozwiałem wszelkie wątpliwości związane z limitami transakcyjnymi. Gdyby jednak nie albo pojawiły się inne, zapraszam do komentowania. Pamiętajcie, że warto zarządzać limitami, bo ze znanych mi sposobów są najskuteczniejszą metodą obrony przed fraudami.


Fot. na licencji CC

Brak komentarzy: